Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Słyszałam wokół tylko krzyki i sapanie wilkołaków. W jednej chwili zamierzałam rzucić się na Paula za obelgi, które kierował w stronę mojego syna, a w następnej zostałam zasłonięta przez dobrze znaną mi postać. Odgradzała mnie własnym ciałem, od wielkiej postaci wilka, który zamierzał rozerwać mnie na strzępy. Warczał głośno patrząc na mnie nienawistnym wzrokiem. Spojrzałam ponownie na mojego obrońcę. Co on do cholery tu robił? Jak się tu znalazł? I najważniejsze: Czy wie, jak jego pojawienie się tutaj wszystko skomplikuje? Ale nie miałam wiele czasu na zastanowienie się nad tymi pytaniami, ponieważ Paul rzucił się w moim kierunku z głośnym charkotem. Lecz nie zdążył nawet mnie dotknąć, ponieważ Diego odrzucił go na dobre 10 m z taką siłą, że wilk z trudem się poniósł. Diego zajął się Paulem, ja zaś przejęłam z ramion Carslia mojego syna. Spojrzałam na jego anielską twarz. Był kopią swojego ojca. Tylko oczy miał po mnie. Wielkie i ciemno brązowe. Poczułam nagle, że poruszył się w moich ramionach.
- Chris- odezwałam się - Skarbie?
Jęknął i otworzył oczy.
- Mama?- wyszeptał z niedowierzaniem.
- Tak, jestem tu- ożywiłam się i przytuliłam policzek do jego miękkich włosów.- Tak się cieszę, że nic ci nie jest. Strasznie się o ciebie martwiłam.
- Nic mi nie jest mamo-powiedział i spróbował się podnieść.
- Leż- powiedziałam stanowczo- Jesteś stanowczo za słaby by móc samodzielnie dotrzeć do domu. Jestem pewna, że Carslie sie ze mną zgodzi- spojrzałam na doktora.
Mój syn też na niego spojrzał i zrobił zdumioną minę.
- Dziadek?- zapytał. Ten spojrzał na niego ze wzruszeniem a na mnie ze zrozumieniem. No tak, Carslie jest bardzo inteligentny, bez trudu domyślił się prawdy. Popatrzyłam po reszcie zebranych, wilki w ludzkich postaciach patrzyły na nas z mieszanymi uczuciami, zaś Cullenowie byli kompletnie skołowani. Edward z szokiem patrzył na naszego syna. Potem popatrzył mi prosto w oczy i zobaczyłam, że ma mnóstwo pytań.
- Mamo co się stało? Jak się tu znalazłem? I co ty tutaj robisz?- Chris zasypywał mnie gradem pytań.
Już miałam odpowiedzieć gdy mój syn wykrzyknął:
- Diego?!
- Tak młody, jestem tu.- roześmiał się melodyjnie mój obrońca i kucnął obok nas. Po chwili spoważniał i dotknął ramienia Christophera- Niezłego stracha nam napędziłeś. Nic ci nie jest?
- Spokojnie, jestem tylko troche poobijany, ale przeżyję- zażartował.
Wtedy roześmialiśmy się wszyscy.
- Więc mamo- zwrócił się do mnie- Co się stało?- ponowił pytanie.
- Czułam, po prostu czułam, że coś jest nie tak. Wiedziałam, ze nie powinnam cię zostawiać, ale gdy poczułam ten ból, już wiedziałam, że cierpisz. Więc bez wahania połączyłam się telepatycznie z Rani, aby przesłała cię w te czasy, do których i mnie przeniosła. A gdy zobaczyłam cię w otoczeniu pięciu nowonarodzonych już byłam pewna, że zle postąpiłam zostawiając cię. Oczywiście rzuciłam ci się na ratunek, ale sama nie dałabym rady- oczywiście dałabym, ale wolałam nie wspominać przy Cullenach o moich darach- pomogli mi Leah, Jakob i Seath- powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło do moich przyjaciół.
- Oni też tu są?- rozejrzał się i uśmiechnął.
Podeszli do niego, więc odsunęłam się, aby mogli się z nim przywitać.
- Aleś ty wyrósł Chris- powiedziała Leah i przytuliła go do siebie. - Cieszę się, że nic ci nie jest, bo twoja matka gotowa byłaby urządzić tu istną rzez.- zaśmiała się w moją stronę i poczochrała włosy mego syna.
- Leah!- Chris udawał zbulwersowanego- Nie jestem już dzieckiem- starał się poprawić swoje włosy, ale sprawił tylko, że były jeszcze w większym nieładzie.
- Oj dla mnie będziesz zawsze małym chłopcem-powiedział z czułością.
- Dobra koniec tych tkliwości- przerwał im Jakob- Teraz ja chce się przywitać z młodym- mówiąc to zgarnął w objęcia mego syna.
- Nie rób nam więcej takich numerów Christopher- rzekł tym razem poważnie- Śmiertelnie nas przestraszyłeś. Leah ma rację cieszmy się lepiej, że nic ci nie jest, bo twoja matka zabiłaby nas gdyby coś ci się stało na naszym terytorium. O ile udałoby jej się nas pokonać- dodał ze złośliwym uśmieszkiem.
Wywróciłam tylko oczami i pokazałam mu fuka.
- Gdzie z tym do mnie co?- udał oburzenie.
- Kretyn- mruknęła Leah.
- Jak dzieci- powiedział Jared.
- Czy wy nigdy nie przestaniecie sobie dogryzać?- zapytał zmęczonym głosem Quil.
- Prędzej piekło zamarznie- powiedzieliśmy w tym samym momencie i roześmialiśmy się.
Sam pokręcił głową rozbawiony. Mój syn się roześmiał.
- Dobra koniec tych żartów, Chris musi odpocząć- powiedziałam do wszystkich. Zaraz jednak zesztywniałam, bo nie miałam przecież dokąd go zanieść, przecież nie do Charliego.
Carslie widocznie domyślił się co jest powodem mojego wahanie i powiedział:
- Bello? Chodzcie do nas, tam Chris w spokoju odpocznie, a ja będę mógł mieć na niedo oko, gdyby coś się stało.
Przez chwilę się wahałam, nie wiedziałam czy to dobry pomysł. Spojrzałam na Diega, ten skinął głową.
- No dobrze pójdziemy- zwróciłam się do lekarza a on uśmiechnął się do mnie i spojrzał ma mego syna, który ciągle siedział na ziemi.
- Chodz Chris zaniosę cię- zwróciłam się do niego.
Mój syn zrobił przerażoną minę.
- O nie!- sprzeciwił się , spojrzałam na niego zdezorientowana- Na pewno nie pozwolę, aby kobieta mnie niosła a już w szczególności moja własna matka. Już wolałbym się czołgać- spojrzałam rozbawiona na Diega, który powstrzymywał śmiech. Usłyszałam również cichy śmiech pozostałych.
- Uparty jak ojciec- rzekłam i skinęłam na Diega.
Ten zrozumiał mnie i podszedł do Chrisa.
- No to hop- powiedział wesoło i bez wysiłku podniósł mojego nachmurzonego syna.- Idziemy? - zapytał.
Spojrzałam na doktora , ten pokiwał głową.
- Dziękuję za pomoc- zwróciłam się do watahy- Miło wiedzieć, że można na was zawsze polegać.
- Nie ma za co Bello, przecież wiesz, że ty i Chris jesteście dla nas jak rodzina.- powiedziała Leah.
- Dziekuje- powtórzyłam.
Skinęli głowami i po chwili zniknęli między drzewami. odwróciłam się do Cullenów, którzy przyglądali się mi. Wzrok Rosalie co chwilę lądował na Chrisie.
- No dobrze chodzmy już- powiedziałam i jednym skokiem przemierzyłam rzekę. Chwilę pózniej zrobił to Diego z moim synem w ramionach oraz Carslie. Ruszyliśmy biegiem do rezydencji Cullenów. Czułam ich wzrok na sobie. Wolałam nie zaglądać w ich myśli, chciałam dać im chwilę prywatności, aby wszystko przemyśleli. Nagle coś mnie zaniepokoiło, spojrzałam na resztę oni również stali się niespokojni i rozglądali się dookoła. Mignęła nam przed oczami czyjaś rozmazana postać, potem druga. Cholera kolejne wampiry. Stanęliśmy, od razu zasłoniłam syna własnym ciałem i przybrałam obronną pozycję. Cullenowie zrobili to samo. Postanowiłam sprawdzić myśli tych wampirów. Odczytałam z nich samą nienawiść do mnie i do Cullenów. Chcieli nas zabić, i nie przejmowali się, że jest nas więcej. Przygotowali się na smierć, ale mieli nadzieję, że zabiorą również ze sobą niektórych z nas. Nie zamierzałam na to pozwolić. Warknęłam głośno, bo wiedziałam już kto to jest. Po chwili dwie postacie stanęły przed nami, szyderczo się uśmiechając. Ponownie warknęłam.
- No proszę, proszę- zaśmiała się postać- Słynna Bella wampirem? Teraz z wielką przyjemnością cie zabiję- syknęła i rzuciła się w moją stronę. Postanowiłam użyć daru, nie chciałam ryzykować życia mego syna. Skupiłam się i walnęłam nią z całą siłą w drzewo, które złamało się pod jej ciężarem. Długo nie czekałam, zanim zdążyła się podnieść przycisnęłam ją do ziemi głośno warcząc. Wtedy na plecach poczułam oddech drugiego wampira...
notka wyszla znakomicie
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwoscia na nn
pozdrawiam ;)
OMG! JUŻ CZEKAM NA NN:) ciekawi mnie kto to był, możliwe że Victoria? No nic poczekam i zobacze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawaim
Świetny rozdział :D Czekam z niecierpliwością na nn :D Powiadom mnie, gdy się pojawi :)
OdpowiedzUsuńCudowna notka. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńCudowna notka.Już nie mogę się doczekać nn.Ale błagam Cię-Dodaj szybciej notkę niż ostatnią!!!
OdpowiedzUsuńCUDOOOOO! Ja nie wierzę, jaka akcja! ;P Jejku, ja już - jak pozostali - czekam na nn :* Czy te wampiry to Victoria i Laurent? Tak przynajmniej podejrzewam! Ciekawe co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
OMG!!CUDOOOOO!Rozdział jest" The Best "kochana .Wiem powtarzam się już;p ale co ja mam pisać jak JA poprostu KOCHAM TO CO PISZESZ:) To jest po prostu boskie,!:)Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu kolejnych rozdziałów:) Z niecierpliwością czekam na kolejny:) Pozdrówki
OdpowiedzUsuńO nie! A te skąd się wzięły?! A już myślałam, że bd dobrze!
OdpowiedzUsuńCo taka krótka nocia? Łot de...? Mam foszka ;)
Ale bardzo superaśny i zarąbiaśny :D
Taaaak, istnieje słowo zarąbiaśny. Od dzisiaj. W moim słowniku :D
Niech wena bd z tobą ^^
Buziaczki :*
Ja pierdziusiam! Rozdział zarąbisty ! Kiedy kolejne nn ?!
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam http://pol-wampir-pol-wilkolak.blogspot.com/ :*
OdpowiedzUsuńHej, kochana :
OdpowiedzUsuńZapraszam cię na Epilog :
http://www.everybody-hurts.bloog.pl/
Oraz na Prolog :
http://at-your-command.blogspot.com/
Pozdrawiam, Wampirek.
Rozdział świetny jak zwykle ,mam nadzieję ,że nn pojawi się nie długo , proszę powiadom mnie o niej na którymś z moich blogów . Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńP.S na www.innezycie-iautorisabella.blog.onet.pl nn , zapraszam :)
bella to waleczna mama. :)
OdpowiedzUsuńa chris rozbroił mi system tekstem " Na pewno nie pozwolę, aby kobieta mnie niosła a już w szczególności moja własna matka. Już wolałbym się czołgać"
hehe !! :D:D:D:D:D:D
ta wampirzyca to za pewnie wiktoria? nie?
śwetnie,
pozdrawiam :)
Zapraszam na szóstkę czyli "Sprawiasz, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. To takie banalne. Banalny uśmiech, banalne słowa, banalne gesty, które dają niebanalną radość. " na
Usuńhttp://na-drodze-do-szczescia.blogspot.com/
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania :*
Jaga20098
Na www.foreverlife.crazylife.pl nn , zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńU mnie NN
OdpowiedzUsuńhttp://nowy-rozdzial-w-zyciu.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam :*