czwartek, 18 czerwca 2015

Konieczność czy wybór?

- Moim trzecim darem jest...-tu się zatrzymałam, by na wszystkich spojrzeć- kontrola umysłu.
Usłyszałam gwałtowne wdechy, wszyscy mieli zszokowane miny, Emmett miał nawet otwarte usta, w normalnej sytuacje rozśmieszyłoby mnie to,ale nie teraz gdy byłam zbyt przerażona, że odwrócą się ode mnie jak inni po poznaniu mojej tajemnicy. Większość bała się mnie, uważali, że mogę wykorzystać swój dar przeciwko nim, dla swoich własnych korzyści. Właściwie to w połowie mieli nawet rację, używałam daru by zabijać, pokonywać wrogów. Byłam potworem.
- Nie!- krzyknął nagle Chris. 
Spojrzałam na niego szybko zdezorientowana. Miał oburzony wyraz twarzy.
- Jak możesz tak myśleć?!- podniósł głos.- Nie jesteś potworem. To prawda zabijałaś, ale nigdy dla własnej przyjemności. Robiłaś to by chronić mnie i naszą rodzinę. To była konieczność, nie twój wybór!
Słuchałam go podobnie jak Cullenowie, nie mogąc z początku zrozumieć sensu jego wypowiedzi, dopiero gdy zerknęłam w dół zobaczyłam, że wciąż trzymam go za rękę, że nieświadomie wpuściłam go do swojego umysłu i zobaczył o czym myślałam. Przytknęłam swoje czoło do czoła mego syna i pieszczotliwie pogładziłam jego policzek. Nie odzywaliśmy się przez chwilę, z myśli mego syna wyczytałam wyraz swojej twarzy. Odbijały się na niej ból i miłość. Christopher był całym moim życiem. Edwarda kochałam, ale mogłam bez niego żyć, ale bez Chrisa  moje życie nie miało by sensu.
- Kocham cię. -wyszeptałam do syna.
Odsunął się ode mnie i spojrzał mi z powagą w oczy. Nie musiał nic mówić, ja wiedziałam co czuję.
- Nie chcę żebyś tak więcej myślała. Nie jesteś potworem, nazywając tak siebie musiałabyś też tak nazwać Anabell, Grega, Ethana, Michaela i mnie. My też zabijaliśmy i to wiele razy. 
- To co innego- próbowałam mu wytłumaczyć, ale spojrzał na mnie tylko z uniesioną brwią i powiedział:
- Czyżby? Ty, ja i nasza rodzina zabijaliśmy tylko w obronie własnej, no i podczas bitew do których zmuszał nas Aro, ale tu także musieliśmy walczyć, żeby przetrwać. Krótka piłka, my albo oni.
Pokręciłam głową, od kiedy on stał się taki rozsądny,dorosły?
- Dla ciebie to jest takie proste-dalej argumentowałam nie zwracając uwagi na Cullenów, którzy przysłuchiwali się nam w ciszy i skupieniu.
- To jest proste mamo. Zabić, albo zginąć. Nie ma niczego pomiędzy.- rzekł spokojnie.- Przyjmij to do wiadomości i przestań się zadręczać- to powiedziawszy wstał i podszedł do okna wyglądając przez nie i odcinając się od nas. Spojrzałam na niego ze smutkiem i głęboko westchnęłam. Miał rację, pora wziąć się w garść. Podniosłam wzrok na Cullenów, przez rozmowę z synem całkowicie zapomniałam o czym na początku rozmawiamy i jak przyjmą do wiadomości to, że potrafię kontrolować umysły innych.
- Nie boicie się?-zapytałam nagle. 
Drgnęli zaskoczeni.
- Czego mielibyśmy się bać?- zapytał spokojnie Carslie. Reszta spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Mnie. Mojego daru. To, że go wykorzystam przeciwko wam- odpowiedziałam.
- Oh Bello nawet przez chwilę nie pomyśleliśmy, że mogłabyś to zrobić- odezwała się Esme patrząc na mnie z czułością. Pochyliła się i chwyciła mnie za dłoń. 
- To prawda Bello, znamy cię i wiemy, że nigdy nie wykorzystałabyś swojego daru przeciwko nam- rzekła Alice. 
Nie mogłam powstrzymać westchnienia ulgi. Moje obawy okazały się bezpodstawne. Powinnam była wiedzieć, że mnie zaakceptują. Spojrzałam na do tej pory milczącego Edwarda. Wpatrywał się we mnie z intensywnością, a pózniej przeniósł wzrok na naszego syna. Powiodłam wzrokiem na całej rodzinie Cullenów. Wszyscy uśmiechali się do mnie ciepło. 
- Dziękuję- powiedziałam cicho. 
- Nie musisz, ty i Chris jesteście naszą rodziną. A my ufamy sobie i troszczymy o siebie- ponownie zabrała głos Alice. Reszta poparła ją. Uśmiechnęłam się i wstałam z kanapy. Podeszłam do syna, który wciąż był odwrócony do mnie plecami i chwyciłam jego dłoń. Odwrócił się powoli, ale nie spojrzał na mnie tylko na swojego ojca, który zmierzał w naszą stronę. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że obaj do tej pory nie mieli czasu by ze sobą porozmawiać. Najpierw atak na Chrisa, walka z Diego i wilkołaki, zawsze coś przeszkadzało, teraz dopiero mogli swobodnie porozmawiać. Byli tak podobni do siebie, prawie jak blizniacy, tylko oczy ich różniły. Chrisa było w głębokim kolorze czekolady, tak ciemne, że prawie czarne, co wyglądało intrygująco z jego kasztanowymi włosami kilka odcieni ciemniejszymi od swojego ojca. Z kolei Edward miał oczy w kolorze płynnego złota. Tak podobni a jednak tak różni. Jeden wesoły, otwarty, drugi poważny i tajemniczy. Jednak obydwaj cholernie uparci i potrafiący walczyć za swoją rodzinę do ostatniej kropli "krwi". No i ta szybkość. Christopher z pewnością odziedziczył szybkość po Edwardzie, nawet jako hybryda jest szybszy od większości przedstawicieli naszego gatunku. I jeszcze ten uśmieszek. Obydwaj go używają gdy chcą pokazać swoją rację. Jest na wpół rozbawiony, na wpół kpiący i oczywiście w obydwu przypadkach doprowadza mnie do szału. Stałam  pomiędzy mężczyznami swojego życia. Mierzyli się wzrokiem i widocznie oceniali się. Żaden się nie odezwał. 
- No i ? Zamierzacie tak stać?- odezwałam się ironicznie. Momentalnie spojrzeli na mnie z identyczną miną. Uśmiechnęłam się w myślach. Tacy podobni....
Chris założył mi ramię na szyję i posłał w kierunku Edwarda uśmieszek. Z pewnością nie był on ani ciepły ani sympatyczny. Był drwiący. Edward na ten widok zmarszczył brwi, ale nie spuścił wzroku. Nie zamierzałam interweniować, niech Edward zobaczy jak to jest być rodzicem i radzić sobie ze zmiennymi nastrojami nastolatków. Spojrzałam w dół by ukryć uśmiech. To będzie z pewnością bardzo ciekawe.


Hej!!! Po dwóch latach wracam na stałe. Zamierzam wziąć się do roboty i dokończyć moje 2 blogi. Ostatnie dwa lata liceum nie były dla mnie łatwe. Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Do tego matura, na szczęście mam już to za sobą. Nie miałam na nic więcej siły dlatego przestałam dodawać notki, nawet nie miałam czasu na odwiedzenie moich ulubionych blogerów i zobaczyć jak jak toczą się pisane przez was historię. Ale obiecuję, że to nadrobię. Odpoczęłam i jestem gotowa do pracy. Mam nadzieję, że pomimo tak długiej nieobecności zajrzycie na mego bloga.
Pozdrawiam Pepsi17 :)