tag:blogger.com,1999:blog-29126011782115070092024-02-20T12:15:42.775-08:00Prawdziwa miłość otwiera ramiona, a zamyka oczy.Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.comBlogger14125tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-28010422335238896532015-06-18T12:10:00.000-07:002015-06-18T12:10:11.799-07:00Konieczność czy wybór?<span style="font-size: large;">- Moim trzecim darem jest...-tu się zatrzymałam, by na wszystkich spojrzeć- kontrola umysłu.</span><br />
<span style="font-size: large;">Usłyszałam gwałtowne wdechy, wszyscy mieli zszokowane miny, Emmett miał nawet otwarte usta, w normalnej sytuacje rozśmieszyłoby mnie to,ale nie teraz gdy byłam zbyt przerażona, że odwrócą się ode mnie jak inni po poznaniu mojej tajemnicy. Większość bała się mnie, uważali, że mogę wykorzystać swój dar przeciwko nim, dla swoich własnych korzyści. Właściwie to w połowie mieli nawet rację, używałam daru by zabijać, pokonywać wrogów. Byłam potworem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie!- krzyknął nagle Chris. </span><br />
<span style="font-size: large;">Spojrzałam na niego szybko zdezorientowana. Miał oburzony wyraz twarzy.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jak możesz tak myśleć?!- podniósł głos.- Nie jesteś potworem. To prawda zabijałaś, ale nigdy dla własnej przyjemności. Robiłaś to by chronić mnie i naszą rodzinę. To była konieczność, nie twój wybór!</span><br />
<span style="font-size: large;">Słuchałam go podobnie jak Cullenowie, nie mogąc z początku zrozumieć sensu jego wypowiedzi, dopiero gdy zerknęłam w dół zobaczyłam, że wciąż trzymam go za rękę, że nieświadomie wpuściłam go do swojego umysłu i zobaczył o czym myślałam. Przytknęłam swoje czoło do czoła mego syna i pieszczotliwie pogładziłam jego policzek. Nie odzywaliśmy się przez chwilę, z myśli mego syna wyczytałam wyraz swojej twarzy. Odbijały się na niej ból i miłość. Christopher był całym moim życiem. Edwarda kochałam, ale mogłam bez niego żyć, ale bez Chrisa moje życie nie miało by sensu.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Kocham cię. -wyszeptałam do syna.</span><br />
<span style="font-size: large;">Odsunął się ode mnie i spojrzał mi z powagą w oczy. Nie musiał nic mówić, ja wiedziałam co czuję.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie chcę żebyś tak więcej myślała. Nie jesteś potworem, nazywając tak siebie musiałabyś też tak nazwać Anabell, Grega, Ethana, Michaela i mnie. My też zabijaliśmy i to wiele razy. </span><br />
<span style="font-size: large;">- To co innego- próbowałam mu wytłumaczyć, ale spojrzał na mnie tylko z uniesioną brwią i powiedział:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Czyżby? Ty, ja i nasza rodzina zabijaliśmy tylko w obronie własnej, no i podczas bitew do których zmuszał nas Aro, ale tu także musieliśmy walczyć, żeby przetrwać. Krótka piłka, my albo oni.</span><br />
<span style="font-size: large;">Pokręciłam głową, od kiedy on stał się taki rozsądny,dorosły?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dla ciebie to jest takie proste-dalej argumentowałam nie zwracając uwagi na Cullenów, którzy przysłuchiwali się nam w ciszy i skupieniu.</span><br />
<span style="font-size: large;">- To jest proste mamo. Zabić, albo zginąć. Nie ma niczego pomiędzy.- rzekł spokojnie.- Przyjmij to do wiadomości i przestań się zadręczać- to powiedziawszy wstał i podszedł do okna wyglądając przez nie i odcinając się od nas. Spojrzałam na niego ze smutkiem i głęboko westchnęłam. Miał rację, pora wziąć się w garść. Podniosłam wzrok na Cullenów, przez rozmowę z synem całkowicie zapomniałam o czym na początku rozmawiamy i jak przyjmą do wiadomości to, że potrafię kontrolować umysły innych.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie boicie się?-zapytałam nagle. </span><br />
<span style="font-size: large;">Drgnęli zaskoczeni.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Czego mielibyśmy się bać?- zapytał spokojnie Carslie. Reszta spojrzała na mnie ze zdziwieniem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Mnie. Mojego daru. To, że go wykorzystam przeciwko wam- odpowiedziałam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Oh Bello nawet przez chwilę nie pomyśleliśmy, że mogłabyś to zrobić- odezwała się Esme patrząc na mnie z czułością. Pochyliła się i chwyciła mnie za dłoń. </span><br />
<span style="font-size: large;">- To prawda Bello, znamy cię i wiemy, że nigdy nie wykorzystałabyś swojego daru przeciwko nam- rzekła Alice. </span><br />
<span style="font-size: large;">Nie mogłam powstrzymać westchnienia ulgi. Moje obawy okazały się bezpodstawne. Powinnam była wiedzieć, że mnie zaakceptują. Spojrzałam na do tej pory milczącego Edwarda. Wpatrywał się we mnie z intensywnością, a pózniej przeniósł wzrok na naszego syna. Powiodłam wzrokiem na całej rodzinie Cullenów. Wszyscy uśmiechali się do mnie ciepło. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Dziękuję- powiedziałam cicho. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie musisz, ty i Chris jesteście naszą rodziną. A my ufamy sobie i troszczymy o siebie- ponownie zabrała głos Alice. Reszta poparła ją. Uśmiechnęłam się i wstałam z kanapy. Podeszłam do syna, który wciąż był odwrócony do mnie plecami i chwyciłam jego dłoń. Odwrócił się powoli, ale nie spojrzał na mnie tylko na swojego ojca, który zmierzał w naszą stronę. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że obaj do tej pory nie mieli czasu by ze sobą porozmawiać. Najpierw atak na Chrisa, walka z Diego i wilkołaki, zawsze coś przeszkadzało, teraz dopiero mogli swobodnie porozmawiać. Byli tak podobni do siebie, prawie jak blizniacy, tylko oczy ich różniły. Chrisa było w głębokim kolorze czekolady, tak ciemne, że prawie czarne, co wyglądało intrygująco z jego kasztanowymi włosami kilka odcieni ciemniejszymi od swojego ojca. Z kolei Edward miał oczy w kolorze płynnego złota. Tak podobni a jednak tak różni. Jeden wesoły, otwarty, drugi poważny i tajemniczy. Jednak obydwaj cholernie uparci i potrafiący walczyć za swoją rodzinę do ostatniej kropli "krwi". No i ta szybkość. Christopher z pewnością odziedziczył szybkość po Edwardzie, nawet jako hybryda jest szybszy od większości przedstawicieli naszego gatunku. I jeszcze ten uśmieszek. Obydwaj go używają gdy chcą pokazać swoją rację. Jest na wpół rozbawiony, na wpół kpiący i oczywiście w obydwu przypadkach doprowadza mnie do szału. Stałam pomiędzy mężczyznami swojego życia. Mierzyli się wzrokiem i widocznie oceniali się. Żaden się nie odezwał. </span><br />
<span style="font-size: large;">- No i ? Zamierzacie tak stać?- odezwałam się ironicznie. Momentalnie spojrzeli na mnie z identyczną miną. Uśmiechnęłam się w myślach. Tacy podobni....</span><br />
<span style="font-size: large;">Chris założył mi ramię na szyję i posłał w kierunku Edwarda uśmieszek. Z pewnością nie był on ani ciepły ani sympatyczny. Był drwiący. Edward na ten widok zmarszczył brwi, ale nie spuścił wzroku. Nie zamierzałam interweniować, niech Edward zobaczy jak to jest być rodzicem i radzić sobie ze zmiennymi nastrojami nastolatków. Spojrzałam w dół by ukryć uśmiech. To będzie z pewnością bardzo ciekawe.</span><br />
<br />
<br />
Hej!!! Po dwóch latach wracam na stałe. Zamierzam wziąć się do roboty i dokończyć moje 2 blogi. Ostatnie dwa lata liceum nie były dla mnie łatwe. Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Do tego matura, na szczęście mam już to za sobą. Nie miałam na nic więcej siły dlatego przestałam dodawać notki, nawet nie miałam czasu na odwiedzenie moich ulubionych blogerów i zobaczyć jak jak toczą się pisane przez was historię. Ale obiecuję, że to nadrobię. Odpoczęłam i jestem gotowa do pracy. Mam nadzieję, że pomimo tak długiej nieobecności zajrzycie na mego bloga.<br />
Pozdrawiam Pepsi17 :)Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-53798699055977517492013-12-02T11:07:00.003-08:002013-12-02T11:07:20.293-08:00Wspomnienia.<span style="font-size: large;">Patrzyliśmy sobie przez cały czas w oczy. Czułam się trochę niezręcznie leżąc na jego łóżku kiedy on stał na przeciw mnie i świdrował mnie tymi złotymi oczami. Ale zaraz! Dlaczego to ja mam się tylko tak czuć? Nigdy nie widziałam Edwarda zakłopotanego. Czas to zmienić. Przybierając niewinną minę usiadłam i zaczęłam powoli odpinać guziki swojej bluzki chodz w duchu zwijałam się ze śmiechu. Usłyszałam jak gwałtownie nabrał powietrza. Ha! Jednak nie jest tak nieczuły na me wdzięki jak pokazuję.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello co ty robisz?- zapytał zduszonym głosem.</span><br />
<span style="font-size: large;"> Udając zdziwioną zapytałam:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jak to co? Rozbieram się. Czyżbyś nie tego chciał?</span><br />
<span style="font-size: large;">Przybierając uwodzicielską pozę zaczęłam dalej rozpinać guziki, patrząc przy tym na niego spod spuszczonych rzęs. Jego wzrok padł na mój koronkowy stanik, który był teraz widoczny. Zaczęłam powoli zsuwać bluzkę a gdy już to zrobiłam Edward wydał ni to jęk ni to westchnienie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello- walczył ze sobą, chciał utrzymać kontrolę- Załóż bluzkę z powrotem- z trudem wyrzucił z siebie to zdanie. </span><br />
<span style="font-size: large;">Z gracją wstałam z jego łóżka i zbliżyłam się do niego. Obserwował w napięciu moje ruchy. Stanęłam na palcach i wyszeptałam mu do ucha:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Naprawdę chcesz żebym ją założyła? Tego właśnie chcesz?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie do cholery! Nie chcę tego! Ale pragnę tego- z tymi słowami rzucił mnie na łóżko i przygniótł sobą. Nim zdołałam coś powiedzieć wpił się zachłannie w moje usta. Jęknęłam i odwzajemniłam pocałunek. Oplotłam rękami jego szyję przyciągając go co siebie mocno, desperacko. Edward przesunął dłoń na moje biodro i przycisnął mnie do swego ciała. Poruszyłam się pod nim zmysłowo, a on jęknął. Tym razem nie musieliśmy uważać, on nie musiał uważać, że mnie skrzywdzi. Byliśmy sobie równi. Nieśmiertelni. Zamierzałam właśnie zerwać z niego koszulę, gdy przerwał nam oczywiście krzyk Emmetta:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ej gołąbeczki! Pózniej się poobściskujecie, teraz chcielibyśmy, aby Bella nam wszystko wytłumaczyła!!</span><br />
<span style="font-size: large;">Edward z jękiem sturlał się ze mnie. Z dołu usłyszałam głośne śmiechy Jazza i Emma. Zawarczałam głośno. Od razu przestali, bycie wampirem ma swoje plusy. Niech teraz wiedzą, że ze mną się nie zadziera. Nałożyłam szybko bluzkę, Edward poprawił koszulę i wyszliśmy z pokoju. Zeszliśmy do salonu, ja przysiadałam się do syna, który siedział na dwuosobowej kanapie. Złapałam go za rękę, potrzebowałam poczuć, że jest już bezpieczny, że nic mu już nie grozi. Christopher uśmiechnął się w odpowiedzi.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Skarbie na pe....- nie pozwolił mi skończyć.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak mamo, na pewno nic mi nie jest. Przestań się już zadręczać.- jak on dobrze mnie znał. Uśmiechnęłam się blado i odwróciłam w stronę Cullenów. Wszyscy przyglądali się nam ze skupieniem, zainteresowaniem i tkliwością. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jak już wiecie Chris jest moim synem. Moim i Edwarda. Przybyłam tu z przyszłości dzięki darowi jednej z moich przyjaciółek, aby uzyskać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ale jak to?- odezwał się Carisle- Wampir i człowiek mogą mieć dzieci?- pytał zafascynowany.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jestem tego żywym dowodem- odpowiedział mój syn.- Jestem pół wampirem i pół człowiekiem. - nagle się roześmiał i spojrzał na mnie- Czy tylko ja mam uczucie deja vu?</span><br />
<span style="font-size: large;">Również się roześmiałam. No tak w przyszłości również przeprowadzaliśmy tę rozmowę. Uznałam, że nie bedziemy tracic czasu na jej opowiadanie, skoro Chris ma dar.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Może lepiej byłoby gdyby Chris pokazałby wam to wszystko co działo się przez te wszystkie lata gdy mnie opuściliście? Kim jesteśmy, naszych przyjaciół i wrogów? - zapytałam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Pokazał? Ale jak?- zapytała tym razem Rose.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Posiadam dar pokazywania swoich myśli za pomocą dotyku- odrzekł Christopher.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Fascynujące- mruknął cicho Carisle.- Jesteście bardzo utalentowani.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Zgadza się- przyznałam nieskromnie.- Chris połączę twój dar ze swoim, aby pokazać wszystkim za jednym razem wydarzenia z naszego życia- mój syn skinął głową.</span><br />
<span style="font-size: large;">Skupiłam się i po chwili zdołałam połączyć się mocą z Chrisem, który zamknął oczy, aby skupić się lepiej na przekazie. Najpierw ujrzałam siebie jako człowieka. Rodziłam swojego syna, był przy mnie Michael. Wspierał mnie i dodawał otuchy. Trzymałam w ramionach małego Chrisa. Był taki słodki, wielkie czekoladowe oczy i ten miedziany meszek na główce. Powoli zaczęłam tracić siły, ujrzałam Michaela pochylającego się nad moją szyją. Ugryzł mnie. Przemienił. Uratował. Pózniej sceneria się zmieniła. Widziałam siebie oczami syna, mój niepokój o jego szybki wzrost. Zaledwie tydzień po urodzeniu wyglądał na półroczne dziecko. Potem ukazał się obraz Jakoba oraz całej sfory. Chcieli zobaczyć czy mały nie zagraża ludziom. Paul chciał go zabić. Wszystko było pokazywane z perspektywy Chrisa, dopiero wtedy zobaczyłam jak on to wszystko odbierał. Paul mimo rozkazu Sama chciał zgładzić Chrisa, który leżał w objęciach Michaela. Gdy ujrzałam jak chce skoczyć na niego, rzuciłam się na tego kundla i posłałam go na drzewo. Z mojego gardła wydobywało się głośne warczenie. Usłyszałam cichy śmiech Emmetta, o tak mogłam sobie wyobrazić, że to jak skopałam wilkołakowi tyłek go bawi. Pózniej Chris pokazywał jak dorastał, naszą przeprowadzkę do Nowej Zelandii. Jego pierwsze polowanie. Minęło pięć lat. Na naszej drodze pojawili się Anabell, Greg i Ethan. Z początku nie byliśmy do siebie przyjaznie nastawieni. Ale zmieniło się to z czasem. Zamieszkaliśmy razem, Anabell pomagała mi z synem, podobnie jak reszta pokochała go bezgranicznie. Zabierała go na spacery i polowania. Świetnie się dogadywali. Chris pokazał teraz moje treningi z chłopakami. Greg ostro mnie atakował nie dając wytchnąć.Potem była nauka kontroli nad darami. Z tym pomagał mi Michael i Ethan. Ten pierwszy rzucał we mnie kulami ognia a ja miałam za pomocą mojej tarczy się bronić. Odrzucałam je od siebie. Raz nawet niechcący trafiłam taką kulą w nowiutki samochód Grega. Ale się wściekł. Właśnie wtedy odkryłam w sobie kolejny dar. W jednej chwili chciałam stać się niewidzialna i taka się stała. Przypomniałam sobie zdezorientowanie wszystkich. Sama nie wiedziałam co się dzieję. Dopiero pózniej wróciłam do "widzialności". Tym razem ukazali się nam Volturii. Chcieli zabić mnie i Chrisa. Byliśmy sami na polanie. Felix i Demetrii ruszyli na nas, lecz nie zdążyli nic zrobić, bo na polanę wpadli moi przyjaciele. Michael i Greg od razu zaatakowali. Zaczęła się walka pomiędzy nimi a Felixem i Demetrim. Syna oddałam pod opiekę Anabell, i wraz z Ethanem ruszyliśmy do walki. Rzucił się na mnie Santiago. Z hukiem upadliśmy na ziemię, w steku przekleństw zaczęliśmy okładać się pięściami. Walnęłam nim o drzewo, szybko się podniósł i znów zaatakował. Wtedy odezwał się Aro. Paplał coś o tym, że nie chcę, aby ktoś ucierpiał. Pfff jasne kurwa! A ja to Rihanna! Ale w końcu skończyło się na tym, że wyruszyliśmy z nimi do Voltery. Mieliśmy walczyć z Rumunami. Teraz była scena ze mną. Stałam na czele armii z Michaelem i Gregiem u boku. Zawsze mogłam na nich liczyć. Moje wspomnienia przeplatały się z Chrisa. Toczyła się walka, wróg miał nad nami przewagę liczebną, ale my byliśmy znacznie bardziej wyszkoleni i posiadaliśmy dary. Pierwszy zaatakował Michael, posłał w nich kilkanaście kul ognia. Wreszcie ruszyliśmy do ataku. Zderzyłam się z jakimś wampirem, szybko oderwałam mu głowę. Podobnie postąpiłam z następnymi. Wtedy powietrze przerwał rozpaczliwy krzyk Grega. Oblegało go 10 wampirów. Jeden trzymał go za głowę a dwóch za ramiona, pozostali pilnowali, żeby się nie wyrwał. Zaczęłam biec w jego kierunku, po drodze zabijając zatrzymujące mnie wampiry. Skopiowałam dar Michaela i posłałam wielki płomień w otaczające Grega wampiry. Ogień od razu zajął ich ciała. Została tylko tylko trójka trzymająca mojego przyjaciela. Z rozpędu powaliłam dwójkę na ziemię. Szybko się z nimi rozprawiłam, odwróciłam się do Grega, który zdołał się jakoś wyrwać i dobił Rumuna. Wpadliśmy sobie w objęcia. Następnie ukazało się zakończenie bitwy, nasz szybki wyjazd i powrót do domu. Akcja następnie przeniosła się parę lat pozniej, kiedy to Chris był dorosły. Byliśmy aktualnie w Brazylii i zamierzaliśmy wrócić do Waszyngtonu. Pokazałam im jak mój syn sobie radził wśród ludzi, jak bardzo był podobny do ojca. I w końcu jego powrót od Amazonek kiedy to postanowiliśmy udać się do szkoły w Forks. Moje zaskoczenie i gniew gdy ujrzałam Cullenów oraz strach o syna. Ich próby rozmowy ze mną i moją wrogość. Chwilowe zawieszenie broni na czas wspólnego wyjazdu do Volturi oraz szczerą rozmowę i udanie się na poszukiwanie sojuszników do walki. </span><br />
<span style="font-size: large;">Gdy skończyłam otworzyłam oczy i spojrzałam na Cullenów. Łagodnie mówiąc byli zaskoczeni.</span><br />
<span style="font-size: large;">- O boż..e- wyjąkał Emmett- Nie mogę uwierzyć, że aż tyle się uwierzyło przez te lata. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, 10 lat to szmat czasu- rzekłam cierpko, ściskając dłoń syna.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello nie mogę uwierzyć, że cię opuściliśmy- miałam wrażenie, że gdyby Esme mogła płakać to właśnie teraz by to robiła- że nie było nas przy was gdy nas potrzebowaliście- wyszeptała załamana Esme.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie martw się babciu- odezwał się niespodziewanie Chris- Z mamą już o tym nie pamiętamy, w przyszłości już sobie wszystko wyjaśniliśmy.- uśmiechnął się do Esme.</span><br />
<span style="font-size: large;">Odpowiedziała mu czułym uśmiechem. Mój syn miał w sobie coś co sprawiało, że osoby w jego otoczeniu długo nie potrafiły być smutne.</span><br />
<span style="font-size: large;">-Bello?- odezwał się Carslie więc od razu przeniosłam na niego wzrok.- Z waszych wspomnień wnioskuję, że posiadasz wiele darów- rzekł- Jak to możliwe?- spytał zafascynowany.</span><br />
<span style="font-size: large;">Roześmiałam się cicho...Oh ten Carslie, jeśli chodzi o coś co pomogłoby mu dowiedzieć się czegoś więcej o naszym gatunku, zamieniał się w podekscytowanego małego chłopca.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak Carslie to prawda, posiadam więcej niż jeden dar.-powiedziałam spokojnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wszyscy patrzyli na mnie z podziwem i niedowierzaniem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie wiem, dlaczego mogę władać więcej niż jednym darem, po prostu tak jest.- mówiłam dalej- To nie jest tak, że od razu miałam je wszystkie. Nie. Z czasem rozwijały się a ja rozwijałam je. Na początku posiadałam tylko tarczę mentalno-fizyczną i potrafiłam ochraniać tylko siebie, ale Michael uczył mnie jak wyjść poza swój umysł i ochraniać innych. Pozniej zaś ukształtował się dar kopiowania. Potrafię kopiować dowolny dar. Wystarczy, że o nim pomyśle i już go mam- opowiadałam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Wymieniłaś na razie dwa dary, a z waszych wspomnień dowiedzieliśmy się że posiadasz ich 3- rzekł dotąd milczący Jasper.- Co jest twoim trzecim darem? - spytał patrząc na mnie intensywnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Zesztywniałam na całym ciele, nie chciałam o tym mówić. Gdy ludzie dowiadywali się o tym darze bali się mnie. Nie chciałam, żeby było tak i w tym przypadku. Poczułam uścisk na mojej ręce. Spojrzałam na syna, spojrzeniem przekazywał mi, że powinnam im zaufać, że nie odrzucą mnie. Zebrałam się w sobie i wyprostowałam się. Chris ma rację, muszę im zaufać.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Moim trzecim darem jest....</span><br />
<br />
<br />
<br />Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-52208043875026775742013-06-19T12:51:00.000-07:002013-06-19T12:51:25.432-07:00Kawały o facetach.<span style="font-size: large;">Hej kochane!! Wiem, wiem zawaliłam, ale jestem po prostu wykończona walką o oceny, cały czas to zakuwanie:/ I na dodatek remont trwający 3 tygodnie, MASAKRA!! Ale na szczęście oceny już wystawione, a ja jestem wolna i mogę pisać. Głowę mam pełną pomysłów. Dziękuję za te 31 komentarzy pod ostatnią notką, muszę powiedzieć, że dałyście mi niezłego kopa ( w pozytywnym znaczeniu) :D. Mam dla kogo pisać. A teraz chciałabym podziękować paru szczególnym osobą:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Belle- Dziewczyno nie zabijaj! Ja cię wcale nie chcę torturować.... chociaż :)(żart) Dziękuję, że mimo wszystkich utrudnień nie przestałaś czytać mego bloga. I na przyszłość bez " Stara" ok?? :P</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bloody Moon- dzięki za motywacją, to właśnie dzięki Tobie zebrałam się w końcu w sobie i dodaje nn:)</span><br />
<span style="font-size: large;">- Paulineee- kobieto normalnie uwielbiam Cię,. :) Kocham twego bloga, jest mega super, mogłabym go czytać w nieskończoność :) Wielkie dzięki za twoje wszystkie komentarze, dzięki nim miałam chęć pisać dalej.</span><br />
<span style="font-size: large;">No to na tyle. Teraz zapraszam do czytania rozdziałku!! </span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;">Jego usta wpijały się namiętnie w moje. Nie mogłam racjonalnie myśleć, liczyły się tylko jego mocne ramiona, które oplatały mnie mocno i czule. Nie zastanawiając się objęłam Edwarda za szyję i odwzajemniłam pocałunek wkładając w to całą siebie. Mogłabym stać tak całą wieczność, ale oczywiście ktoś musiał nam przerwać. Tym kimś był nie kto inny jak Emmett. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Znajdzcie sobie pokój!- krzyknął za naszymi plecami ze śmiechem. </span><br />
<span style="font-size: large;">Oderwałam się od Edwarda i syknęłam na niego. Ten nic sobie z tego nie robiąc uśmiechnął się do mnie szeroko. Uniosłam oczy ku niebu, Boże za jakie grzechy pokarałeś mnie tym żartownisiem? Nie zaprzątałam, sobie dłużej głowy Emmettem tylko podeszłam do syna, który nadal był trzymany przez Esme w ramionach.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nic ci nie jest skarbie?- zapytałam i przejęłam go od matki Edwarda- Zrobił ci coś?- zatroskałam się i pogłaskałam go po policzku.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Mamo!- jęknął- Przestań się tak zamartwiać. Nic mi nie jest. - zapewniał. </span><br />
<span style="font-size: large;">Gdy spojrzałam na niego niedowierzająco powiedział.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Mamo jestem dorosły, nie musisz za każdym razem gdy pojawi się jakieś niebezpieczeństwo wpadać w panikę. Jesteś kimś ważnym wpośród wampirów i zawsze będę celem dla twoich wrogów. Ale wiem, że z tobą jestem bezpieczny i nic mi nie grozi, więc ty też powinnaś przestać się zamartwiać. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Ale..- zaczęłam, ale nie pozwolił mi skończyć.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Żadne ale mamo. Wyluzuj- zaśmiał się cicho-Jestem bezpieczny.</span><br />
<span style="font-size: large;">Spojrzałam na niego z miłością a on odwdzięczył się tym samym. Tą wzruszającą scenę przerwało ciche chlipnięcie za mną. Odwróciłam się. To Esme patrzyła na nas ze wzruszeniem przytulona do Carisle. Wypuściłam syna z objęć i rozejrzałam się do około. Wszyscy mieli podobne miny. Rosalie patrzyła na Christophera zachłannym wzrokiem zezując co chwila na Edwarda. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Mamo?- odezwał się Chris.</span><br />
<span style="font-size: large;">Odwróciłam się z powrotem do niego i aż sapnęłam. Mój syn był kopią własnego ojca. Już wcześniej dostrzegałam podobieństwa, ale teraz jego uroda ukazała się w całej okazałości. Wysokie kości policzkowe, gładkie czoło, pięknie wykrojone usta i te włosy. Zupełnie jak u Edwarda, nawet tak samo opadały mu na czoło. Był wysoki i wysportowany. Jego strój tylko to podkreślał. To właśnie zobaczyła Rose, i właśnie dlatego tak na niego patrzyła. Z czułością odgarnęłam włosy z czoła syna.</span><br />
<span style="font-size: large;">- O co chodzi?- zapytałam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Możemy już wracać do domu?- spytał- Nie mam ochoty na kolejną niebezpieczną akcję w tym lesie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Oczywiście. - odrzekałam. - Dziś przenocujemy u Charliego. Będę musiała jakoś mu wytłumaczyć mu twoją obecność.</span><br />
<span style="font-size: large;">- U dziadka? - ożywił się.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak- zaśmiałam się.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello?- tym razem odezwał się Carisle. Spojrzałam na niego.- Może przenocowalibyście u nas?- zapytał. - Musimy sobie wiele wyjaśnić- tu znacząco spojrzał na mego syna, który stał koło mnie. </span><br />
<span style="font-size: large;">Zerknęłam na Christophera, a on na mnie i wzruszył ramionami. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Możemy wpaść do dziadka jutro- rzekł.</span><br />
<span style="font-size: large;">Skinęłam głową i rzekłam:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobrze Carisle. Ale tylko dziś.</span><br />
<span style="font-size: large;">Cullenowie uśmiechnęli się gdy wyraziłam zgodę. </span><br />
<span style="font-size: large;">- To idziemy?- zapytał Jasper.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, biegnijmy. - zerknęłam za syna i miałam się odezwać gdy mi przerwał:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dam radę. Sam pobiegnę. </span><br />
<span style="font-size: large;">Niechętnie się zgodziłam. Moją niezadowoloną monę zauważył Emmett i powiedział:</span><br />
<span style="font-size: large;">- UUU syn wyfruwa z gniazdka- zamiał się- Usamodzielnia się. Troska mamusi niepotrzebna- drwił dalej.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Uważaj Emmett, bo w końcu się doigrasz- syknęłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Już się boję.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Powinieneś. Ze mną się nie zadziera.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Taka malutka wampirzyca miałaby mi coś zrobić? Dobre sobie- rozchichotał się. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Ostrzegam cię Emmett. - zmroziłam go wzrokiem. </span><br />
<span style="font-size: large;">Cullenowie i mój syn z rozbawieniem przysłuchiwali się naszej wymianie zdań. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Dołóż mu mamo- zaśmiał się Chris. </span><br />
<span style="font-size: large;">Zerknęłam na niego z małym uśmieszkiem i rzuciła się na nic niespodziewającego się Emmetta. Upadliśmy razem na ziemię. Usiadłam na jego plecach i wepchnęłam mu twarz do błota. Wierzgał pode mną chcąc się wyrwać, ale nie dałam u nawet najmniejszej szansy. </span><br />
<span style="font-size: large;">- I jak Emmett? Dobre błoto? -zapytałam. Podniosłam mu głowę.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Puść mnie!!- krzyczał.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Emmett nie drzyj się jak baba- powiedział rozbawiony Edward.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Drze to się stare prześcieradło- zaśmiał się Jazz i przybił piątkę z Edwardem. </span><br />
<span style="font-size: large;">Pokręciłam głową, podobnie jak Alice. Niby kilkusetletnie wampiry a zachowują się jak dzieci.Nagle wybuchłam śmiechem i zawołałam:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Alice!- ta spojrzała na mnie zaintrygowana- <span class="bbtext"><span class="post-cont">Po czym można poznać, ze facet jest podniecony?</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">Tej zaświeciły się oczy, widocznie domyśliła się o co mi chodzi.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Oddycha- odpowiedziała.</span></span><br /><span class="bbtext"><span class="post-cont">-W czym jedzenie jest lepsze od seksu?- kolejne pytanie ode mnie.</span></span><br /><span class="bbtext"><span class="post-cont">-Godzinami nie trzeba czekać na kilka sekund przyjemności.- Rose i Esme wybuchły śmiechem .</span></span><br /><span class="bbtext"><span class="post-cont">-Co ma wspólnego mężczyzna w łóżku i jedzenie z mikrofalówki?- gdybym mogła popłakałabym się ze śmiechu.</span></span><br /><span class="bbtext"><span class="post-cont">-30 sekund i gotowe.- Alice świetnie się bawiła odpowiadając mi na pytania.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">-</span></span><span class="bbtext"><span class="post-cont">Dlaczego kobiety mają problemy z parkowaniem?- ta zabawa zaczynała mi się coraz bardziej podobać, a miny chłopców .. bezcenne</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Skoro całe życie wmawia się im, że TO ma 20 cm.....- Rosalie normalnie leżała na ziemi i dusiła się ze śmiechu. Jedynie Esme jakoś się trzymała, chociaż widać było, że jeszcze chwila i wybuchnie głośnym śmiechem.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Ok, ok ostatnie pytanie- uśmiechnęłam się szatańsko i zapytałam:</span></span><span class="bbtext"><span class="post-cont"> Dlaczego psychoanaliza mężczyzn zabiera mniej czasu niż psychoanaliza kobiet?</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">Tu wszystkie cztery odpowiedziałyśmy wspólnie:</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- </span></span><span class="bbtext"><span class="post-cont">Kiedy trzeba się cofnąć do dzieciństwa oni już tam są...</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont"> Puściłam Emmetta i upadłam na ziemię. Nasz śmiech jestem pewna można było usłyszeć kilkanaście kilometrów dalej. Jeszcze nigdy nie byłam tak wdzięczna Anebell za opowiadanie mi tych kawałów o mężczyznach. Nie chciałam ich słuchać, ale ona, która oglądała programy rozrywkowe, nauczyła się tak wielu tych kawałów i zmuszała mnie do ich słuchania. Dzięki Anabell pomyślałam. </span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Bella?- wydusiła z trudem Rose, leżąc ciągle na ziemi. Zerknęłam na nią- Jesteś moją idolką!</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Hahah- znowu wybuchłam śmiechem iu podniosłam kciuk do góry- Cieszę się.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">I znowu śmiech nas czterech. Spojrzałyśmy na " naszych" mężczyzn. Mieli grobowe miny. Patrzyli na nas groznie. Popatrzyłyśmy po sobie i ledwo zdusiłyśmy w sobie wybuch śmiechu. Co oni myślą, że ich się wystraszymy? </span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Alice- warknął Jasper.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Rosalie- syknął Emmett.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Esme- rzekł twardo Carisle.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Mamo- krzyknął Chris.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">-Bella- warknął z groznym błyskiem w oku Edward. </span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- W nogi!- krzyknęłam i rzuciłam się pędem w stronę domu Cullenów. Dziewczyny wzięły ze mnie przykład i ruszyły za mną, śmiejąc się w niebo głosy. Oni oczywiście rzucili się za nami w pogoń. Starałam się jak mogłam utrudnić im drogę. A to silniejszy podmuch wiatru, osunięcie się ziemi, albo cios z liścia od drzewa. Znowu się roześmiałam. Cios z liścia od drzewa? Hahahaha.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Szybciej- krzyknęłam- Zaraz nas dogonią. Już z daleka zobaczyłam ich dom. Wpadłyśmy przez drzwi do niego i zabarykadowałyśmy się. Uciszając siebie nawzajem pozamykałyśmy wszystkie okna i drzwi, aby nie mogli się przedostać do środka. Nie odważyli by się również ich wyważyć, bo Esme wpadłaby w prawdziwą furię, a oni to wiedzieli. Wściekła Esme czy wściekli chłopcy? Nie wiem co straszniejsze. Przestałyśmy się śmiać, gdy nasi" przeciwnicy" dotarli na miejsce. Klamka się poruszyła. Zaraz też zaczęły drżeć, bo zaczęli w nie walić pięściami. </span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Wpuście nas!- krzyczał Emmett.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Alice słyszę twój śmiech- powiedział Jazz przez drzwi- Jak tam wejdziemy, będziemy musieli poważnie porozmawiać- rzekł groznie.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Pfff- prychnęłam- Już się boję- zaświergotała. </span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">Charkot wydobył się z gardeł mężczyzn. Byłam ciekawa czy się z nami bawią czy naprawdę są wściekli?</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Esme bądz rozsądna- tym razem odezwał się Carisle- Otwórz drzwi.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Nic z tego kochanie- zaśmiała się jego małżonka.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Bella otwórz te drzwi- warknął Edward- Nic wam nie zrobimy- dodał już milej.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">Taaa, bo uwierzę. Ja otworzę drzwi, a oni nam zrobią harakiri. Jakoś nie mam ochoty oglądać swoich wnętrzności.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Nie ma mowy Edwardzie.- powiedziałam słodko- Nie wpuścicimy was.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Cholera!- syknął Emm.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">Nagle wszystko ucichło, poruszyłyśmy się niespokojnie. Alice złapała mnie za rękę. Zerknęłam na nią. </span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Co oni kombinują Alice?- szepnęłam.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Nie wiem, nie podjęli żadnych decyzji.- odszepnęła.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">Cofnęłyśmy się od drzwi. Nagle wrzasnęłam co sił w płucach. Zostałam złapana przez parę silnych, muskularnych ramion. Dziewczyny spotkał ten sam los. Nie wiem jakim cudem, ale Edward, Jazz, Emm, Chris i Carisle dostali się do środka. Wierciłam się w ramionach Edwarda. Zacieśnił uścisk i wyszeptał mi do ucha.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- I co teraz Bello? Kto tu jest teraz górą?</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">Prychnęłam tylko. Edward nic sobie z tego nie robiąc przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął wspinać się po schodach. Tłukłam go pięściami po plecach i krzyczałam, żeby mnie puścił. Ale jedyne czego się doczekałam to klaps w pośladek. Byłam tak zdziwiona tym uderzeniem, że na chwilę znieruchomiałam. Nagle usłyszałam śmiech. Szybko zerknęłam w górę by zobaczyć jak mój własny syn śmieje się z nas. Rozłożył się wygodnie na kanapie w salonie i włączył telewizor. </span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Chris! - krzyknęłam- Może tak byś pomógł matce?- zapytałam z ironią.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Nic z tego mamo. Zasłużyłaś sobie. Nie trzeba było się śmiać z mężczyzn.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">Już miałam go ochrzanić, gdy Edward ścisnął delikatnie mój tyłek. Aż sapnęłam z oburzenia. </span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">- Co ty sobie wyobrażasz?- syknęłam.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont">Nie odpowiedział, tylko wpadł do swojej sypialni i rzucił mnie na łóżko. Stanął przed nim ze skrzyżowanymi ramionami i spojrzał na mnie z nieprzeniknioną twarzą. Oj coś czuję, że będę miała kłopoty... </span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont"><br /></span></span></span>
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont"> </span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont"><br /></span></span></span>
<span style="font-size: large;"><span class="bbtext"><span class="post-cont"><br /></span></span></span>
<br />Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-30297381484595201602013-05-01T10:19:00.000-07:002013-05-01T11:04:38.513-07:00Martwy wróg.<span style="font-size: large;">Po tym jak rzuciłam Victorią o ziemię za pomocą jednego z moich darów, spojrzałam na syna upewniając się czy jest bezpieczny następnie skoczyłam na nią i nie pozwoliłam się ponieść. Niestety pozwoliłam sobie na dekoncentracje, całą swą uwagę skupiłam na rudej i zapomniałam o Laurencie. Chciał zaatakować mnie od tyłu, czułam jego oddech. Po chwili usłyszałam grozne warknięcie i huk upadku. To Jasper zaatakował Laurenta. Już spokojna znów skupiłam się na Victorii. Trzymałam ją za szyję, a ona syczała na mnie i próbowała się wyrwać. Oj nie ze mną te numery kochaniutka zaśmiałam się w duchu. Potem nie bawiąc się w ceregiele skręciłam jej kark, następnie wrzuciłam jej szczątki do ogniska, które pozostali Cullenowie zdążyli rozpalić. Patrzyłam w płomienie gdy doszedł mnie wrzask bólu, to Jasper oderwał ramię Laurentowi i właśnie zamierzał urwać mu głowę gdy ten krzyknął:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Zaczekaj! Zanim mnie zabijesz, najpierw dokładniej przyjrzyj się swojemu byłemu kochasiowi, może wtedy dostrzeżesz, że nie jest tym za kogo się podaję. - mówiąc to patrzył mi prosto w oczy. Odepchnęłam Jaspera., który spojrzał na mnie niezadowolony, ale nic nie powiedział. </span><br />
<span style="font-size: large;">- O czym ty mówisz? Kogo masz na myśli?- zadawałam pytania i żądałam na nie odpowiedzi. Do cholery o co tu chodzi?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Naprawdę nie wiesz?- zaśmiał się ironicznie i spojrzał mi przez ramię.</span><br />
<span style="font-size: large;">Błyskawicznie odwróciłam się i nie mogłam wprost uwierzyć w to co widzę. Jak mogłam nie zauważyć tego wcześniej? Jak mogłam mu zaufać. Jasper warczał obok mnie gotowy do obrony kierując przepełniony furią wzrok w stronę Diega, który trzymał za szyję mego serca i zasłaniał się nim jak tarczą. Głośno zawarczałam na ten widok. On tylko uśmiechnął się kpiąco i mocniej zacisnął dłonie na szyi Chrisa. Miałam przed sobą przeciwnika doświadczonego w polu walki, nie liczącego się z uczuciami innych i zabijającego bez wahania. Diego miał ponad 400 lat. I przez ten cały czas zdobywał doświadczenie w walce, mimo iż byłam świetną wojowniczką i posiadałam wiele darów, których nie mogłam użyć, bo mogłam skrzywdzić syna, nie łudziłam się, że w pojedynkę go zabiję. Cullenowie oprócz Jaspera byli dla kogoś takiego jak Diego łatwym przeciwnikiem, dlatego... O Boże! No tak! Jasper..... połączyłam się z nim telepatycznie. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Jasper!- odezwałam się do niego w myślach. Drgnął i rozejrzał się zdezorientowany. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Jasper! To ja Bella, możemy porozumiewać się telepatycznie. Nie daj nic po sobie poznać, po Diego się zorientuję. Rozumiesz?- zapytałam, ale nie spojrzałam w jego stronę. Swoją uwagę skupiałam na Dieg<span style="font-size: large;">o</span>, który przez cały czas patrzył mi z jakąś dziwną determinacją w oczy.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Rozumiem. Co my teraz zrobimy? Jeśli zrobimy chodz jeden krok w jego stronę, skręci Christopherowi kark. - Jasper jak zwykle odezwał się opanowany i trzezwo myślący.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Zdaję sobie z tego sprawę. Diego jest doskonałym wojownikiem, liczy sobie ponad 400 lat. Mamy przed sobą groznego przeciwnika, dlatego musimy współpracować. Twoja rodzina nie da rady, jedynie ty i ja mamy jakieś szansę. Jak tylko Chris będzie bezpieczny atakujemy. Musimy go zgładzić.- rzekłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Z przyjemnością go zabiję, nie zapominaj, że również świetnie walcze, nigdy nie zostałem pokonany i mam prawię tyle samo lat co ten laluś.- Jasper mówił do mnie, lecz nie odrywał swoich złotych oczu od przeciwnika. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Ok, przygotuj się- rzekłam. Nasza rozmowa nie trwała więcej niż 5 sekund, ale i tak zauważyłam, że Diego niespokojnie na nas patrzy.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Puść mego syna Diego- powiedziałam zimnym jak lód głosem- Ostrzegam cię.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ty? Mnie?- rozesmiał się kpiąco.- Nie zapominaj, że w rękach trzymam twój najdrogocenniejszą skarb, twoją miłość, sens twego istnienia, twojego syna. Wystarczy jeden ruch i skręcę mu tą jego bladą szyję.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie słuchaj go mamo!- krzyknął Chris- Zabij tego śmiecia- rzekł patrząc mi prosto w oczy. Zrozumiałam. Po chwili Greg osunął się na ziemię i chodz zerwał się po niecałej sekundzie, to wystarczyło by Chris bezpiecznie spoczął w objęciach Esme. Ja również nie czekałam z Jasperem, z charkotem rzuciliśmy się na Grega. Udało mi się powalić go na ziemię, lecz skubany zrzucił mnie z siebie. Z hukiem upadłam na ziemię, w tym czasie Jasper z całej siły przyłożył w splot słoneczny Diegowi, który aż się zgiął z bólu. Podbiegłam do niego i kopniakiem powaliłam go na ziemię. Nie przewidziała tylko jednego, ten sukinsyn podciął mi nogi i upadłam na niego. Odwrócił nas tak, ze to ja leżałam pod nim i zaczął niebezpiecznie odchylać mi głowę. Usłyszałam nieprzyjemny dzwięk, już myślałam, ze to koniec gdy uścisk nagle zelżał a ja znalazłam się w silnych ramionach Jaspera.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bella!- potrząsał mną spanikowany- Nic ci nie jest? Odpowiedz!</span><br />
<span style="font-size: large;">- Cholera Jasper- warknęłam i zerwałam się na równe nogi, on spojrzał na mnie zdezorientowany. Niespodziewanie się uśmiechnęłam- Zabijmy skurwiela.</span><br />
<span style="font-size: large;">Jasper zaśmiał się. Obydwoje spojrzeliśmy w stronę Diega, który niezdarnie podnosił się z ziemi. Najwyrazniej Cullen rzucił nim gdy mnie ratował. Zaczęliśmy go okrążać, obserwowaliśmy jego ruchy. Ten jakby nigdy nic stał spokojnie, tylko napięcie mięśni zdradzało go, że jest gotowy do walki. Syknęłam i zbliżyłam się do niego, to samo zrobił Jasper. Nasz przeciwnik niespodziewanie rzucił się w moją stronę próbują powalić mnie ciosem pięści, lecz ja przygotowana na atak uchyliłam się i jego pięść wylądowała w powietrzu. Jasper nic nie zrobił, spokojnie stał i obserwował. Wiedziałam o co mu chodzi, chciał zobaczyć sposób walki Diega by potem łatwiej go pokonać. Cholera! pomyślałam gdy mocny prawy sierpowy powalił mnie na ziemię. Nie powinnam tak rozmyślać gdy toczy się walka na śmierć i życie. Wtedy Jasper przejął kontrolę, skoczył na Diega zasypując go gradem silnych uderzeń, które niestety tamten skutecznie unikał. Jasper widząc to wykonał obrót i kopnął go w klatkę piersiową. Auć! To musiało boleć pomyślałam patrząc jak ten drugi upada ciężko na ziemię. Postanowiłam się nie wtrącać, wiedziałam, że Jasper sobie poradzi. Zerknęłam przez ramię, reszta Cullenów stała za nami i przyglądała się walce. Edward miał wielką ochotę skoczyć nam na pomoc, widziałam to po jego oczach, ale powstrzymywał się. Widocznie musiał usłyszeć moją mentalną rozmowę z Jazzem. I dobrze, nie chciałam, żeby się wtrącał. Swój wzrok znów skierowałam na walczących. Okrążali się jak, wyglądali jak drapieżniki, przyczajeni, niebezpieczni i gotowi do walki. Nagle obaj skoczyli ku sobie. Zderzyli się w powietrzu, wytwarzając przy tym głośny huk, tak jakby dwa głazy zderzyły się ze sobą. Upadli na ziemię, tłukąc się bez opamiętania w steku przekleństw. U obydwu wyczytałam w oczach czystą furię, obydwaj dawali z siebie wszystko i obydwaj dążyli do zwycięstwa. Jasper zaserwował Gregowi mistrzowski cios pięścią, musiał być bardzo silny, bo usłyszałam nieprzyjemny dla ucha zgrzyt. Diego potrząsnął głową próbując się otrząsnąć i nagle roześmiał się patrząc w moją stronę. Normalnie wariat.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello!- szepnął zmysłowo, a mnie przebiegł dreszcz obrzydzenia- Kochanie, naprawdę pozwolisz mu mnie zabić? Nie chcesz zrobić tego sama? No dalej skarbię! Może się boisz? - zadrwił.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Pierdol się!- warknęłam i ruszyłam w jego stronę, ale Jasper potrząsnął głową więc się zatrzymałam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Oj,oj! Skąd takie brzydkie słowa biorą się u tak pięknej wampirzycy?- zacmokał- Wstydziłabyś się Bello.</span><br />
<span style="font-size: large;">Syknęłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie chcesz wiedzieć dlaczego to zrobiłem? Dlaczego chciałem zabić Chrisa? Ciebie?- mówił i jednocześnie unikał ciosów Jaspera.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jazz zaczekaj- powiedziałam. - Niech mówi. </span><br />
<span style="font-size: large;">Jasper posłusznie przestał go atakować , ale był gotowy do ataku.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Gadaj- rozkazałam chłodno.</span><br />
<span style="font-size: large;">Ten tylko się zaśmiał.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Skąd ten chłód kochanie?- chciał mnie sprowokować, lecz gdy zauważył, że to na mnie nie działa dał sobie spokój- No dobra, nic nie stoi na przeszkodzie, abyście się dowiedzieli prawdy. Volturii mówi ci to coś skarbie?- zaszydził a ja zesztywniałam. No oczywiście a któżyby inny?- Odkąd Cullenowie odeszli mieli się na celowniku, chcieli cie mieć w swoich szeregach. Z twoimi darami byliby niepokonani, Aro wręcz obsesyjnie chciał cię dołączyć do swojej straży. Sądził, że po tym jak Cullenowie cię zostawili z przyjemnościa do nas dołączysz. Kto mógł się spodziewać, że jesteś w ciąży? I to z wampirem? No i pojawili się Anabell , Michael i cała reszta gotowa bronić cię za wszelką cenę. Trójca nie chciała konfliktów zwłaszcza z wampirami posiadającymi tak potężne dary. Na dodatek nauczyli cię walczyć, szpiedzy donosili, że świetnie sobie radzisz, że jesteś niepokonana. Kajusz oczywiście chciał cię zgładzić, bojąc się o swoją pozycję, lecz Aro wpadł na pewien plan. I tu wkraczam ja! Nie był to przypadek gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy w Brazylii. Miałem zdobyć twoje zaufanie, zaprzyjaznić się. Trochę to trwało, zaczynałem coś do ciebie czuć, ale ty nie potrafiłaś zapomnieć o Cullenie- tu rzucił pogardliwe spojrzenie Edwardowi- Zawsze liczył się tylko on, nie zaprzezczaj Bello. Więc skoro nie odwzajemniałaś mego uczucia postanowiłem cię zniszczyć, ciebie i wszystko co jest ci drogie. I wszyscy wiedzą, że twoim jedynym słabym punktem jest twój syn, wszystko by się udało gdyby nie ta dwójka- tym razem spojrzał na ognisko gdzie paliły się szczątki Victorii i Laurenta, tak Laurenta. Emmett zabił go i spalił.- No i to wszystko, będzie mi cię brakować Bello- z tymi słowami rzucił się na mnie, lecz nie zdążył mnie nawet tknąć, bo użyłam dary Jane i powaliłam go na ziemię, w tym czasie Jasper podszedł do niego od tyłu i oderwał mu głowę. Następnie wrzucił jego ciało do ogniska. Przez chwilę panowała cisza, potem poczułam jak oplata mnie para silnych ramion. Uniosłam głowę i spojrzałam wprost w przepełnione miłością i czułością oczy Edwarda.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nigdy więcej mi tego nie rób- wyszeptał do mego ucha i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.</span><br />
<br />
<br />Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-40368154984556305372013-04-14T05:02:00.000-07:002013-04-14T05:02:19.137-07:00Ponowne spotkanie.<span style="font-size: large;">Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Słyszałam wokół tylko krzyki i sapanie wilkołaków. W jednej chwili zamierzałam rzucić się na Paula za obelgi, które kierował w stronę mojego syna, a w następnej zostałam zasłonięta przez dobrze znaną mi postać. Odgradzała mnie własnym ciałem, od wielkiej postaci wilka, który zamierzał rozerwać mnie na strzępy. Warczał głośno patrząc na mnie nienawistnym wzrokiem. Spojrzałam ponownie na mojego obrońcę. Co on do cholery tu robił? Jak się tu znalazł? I najważniejsze: Czy wie, jak jego pojawienie się tutaj wszystko skomplikuje? Ale nie miałam wiele czasu na zastanowienie się nad tymi pytaniami, ponieważ Paul rzucił się w moim kierunku z głośnym charkotem. Lecz nie zdążył nawet mnie dotknąć, ponieważ Diego odrzucił go na dobre 10 m z taką siłą, że wilk z trudem się poniósł. Diego zajął się Paulem, ja zaś przejęłam z ramion Carslia mojego syna. Spojrzałam na jego anielską twarz. Był kopią swojego ojca. Tylko oczy miał po mnie. Wielkie i ciemno brązowe. Poczułam nagle, że poruszył się w moich ramionach.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Chris- odezwałam się - Skarbie?</span><br />
<span style="font-size: large;">Jęknął i otworzył oczy.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Mama?- wyszeptał z niedowierzaniem. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, jestem tu- ożywiłam się i przytuliłam policzek do jego miękkich włosów.- Tak się cieszę, że nic ci nie jest. Strasznie się o ciebie martwiłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nic mi nie jest mamo-powiedział i spróbował się podnieść.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Leż- powiedziałam stanowczo- Jesteś stanowczo za słaby by móc samodzielnie dotrzeć do domu. Jestem pewna, że Carslie sie ze mną zgodzi- spojrzałam na doktora.</span><br />
<span style="font-size: large;">Mój syn też na niego spojrzał i zrobił zdumioną minę. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Dziadek?- zapytał. Ten spojrzał na niego ze wzruszeniem a na mnie ze zrozumieniem. No tak, Carslie jest bardzo inteligentny, bez trudu domyślił się prawdy. Popatrzyłam po reszcie zebranych, wilki w ludzkich postaciach patrzyły na nas z mieszanymi uczuciami, zaś Cullenowie byli kompletnie skołowani. Edward z szokiem patrzył na naszego syna. Potem popatrzył mi prosto w oczy i zobaczyłam, że ma mnóstwo pytań. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Mamo co się stało? Jak się tu znalazłem? I co ty tutaj robisz?- Chris zasypywał mnie gradem pytań. </span><br />
<span style="font-size: large;">Już miałam odpowiedzieć gdy mój syn wykrzyknął:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Diego?!</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak młody, jestem tu.- roześmiał się melodyjnie mój obrońca i kucnął obok nas. Po chwili spoważniał i dotknął ramienia Christophera- Niezłego stracha nam napędziłeś. Nic ci nie jest?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Spokojnie, jestem tylko troche poobijany, ale przeżyję- zażartował.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wtedy roześmialiśmy się wszyscy. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Więc mamo- zwrócił się do mnie- Co się stało?- ponowił pytanie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Czułam, po prostu czułam, że coś jest nie tak. Wiedziałam, ze nie powinnam cię zostawiać, ale gdy poczułam ten ból, już wiedziałam, że cierpisz. Więc bez wahania połączyłam się telepatycznie z Rani, aby przesłała cię w te czasy, do których i mnie przeniosła. A gdy zobaczyłam cię w otoczeniu pięciu nowonarodzonych już byłam pewna, że zle postąpiłam zostawiając cię. Oczywiście rzuciłam ci się na ratunek, ale sama nie dałabym rady- oczywiście dałabym, ale wolałam nie wspominać przy Cullenach o moich darach- pomogli mi Leah, Jakob i Seath- powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło do moich przyjaciół.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Oni też tu są?- rozejrzał się i uśmiechnął.</span><br />
<span style="font-size: large;">Podeszli do niego, więc odsunęłam się, aby mogli się z nim przywitać.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Aleś ty wyrósł Chris- powiedziała Leah i przytuliła go do siebie. - Cieszę się, że nic ci nie jest, bo twoja matka gotowa byłaby urządzić tu istną rzez.- zaśmiała się w moją stronę i poczochrała włosy mego syna.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Leah!- Chris udawał zbulwersowanego- Nie jestem już dzieckiem- starał się poprawić swoje włosy, ale sprawił tylko, że były jeszcze w większym nieładzie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Oj dla mnie będziesz zawsze małym chłopcem-powiedział z czułością. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobra koniec tych tkliwości- przerwał im Jakob- Teraz ja chce się przywitać z młodym- mówiąc to zgarnął w objęcia mego syna.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie rób nam więcej takich numerów Christopher- rzekł tym razem poważnie- Śmiertelnie nas przestraszyłeś. Leah ma rację cieszmy się lepiej, że nic ci nie jest, bo twoja matka zabiłaby nas gdyby coś ci się stało na naszym terytorium. O ile udałoby jej się nas pokonać- dodał ze złośliwym uśmieszkiem.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wywróciłam tylko oczami i pokazałam mu fuka.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Gdzie z tym do mnie co?- udał oburzenie. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Kretyn- mruknęła Leah.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jak dzieci- powiedział Jared.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Czy wy nigdy nie przestaniecie sobie dogryzać?- zapytał zmęczonym głosem Quil. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Prędzej piekło zamarznie- powiedzieliśmy w tym samym momencie i roześmialiśmy się. </span><br />
<span style="font-size: large;">Sam pokręcił głową rozbawiony. Mój syn się roześmiał.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobra koniec tych żartów, Chris musi odpocząć- powiedziałam do wszystkich. Zaraz jednak zesztywniałam, bo nie miałam przecież dokąd go zanieść, przecież nie do Charliego. </span><br />
<span style="font-size: large;">Carslie widocznie domyślił się co jest powodem mojego wahanie i powiedział:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello? Chodzcie do nas, tam Chris w spokoju odpocznie, a ja będę mógł mieć na niedo oko, gdyby coś się stało.</span><br />
<span style="font-size: large;">Przez chwilę się wahałam, nie wiedziałam czy to dobry pomysł. Spojrzałam na Diega, ten skinął głową.</span><br />
<span style="font-size: large;">- No dobrze pójdziemy- zwróciłam się do lekarza a on uśmiechnął się do mnie i spojrzał ma mego syna, który ciągle siedział na ziemi. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Chodz Chris zaniosę cię- zwróciłam się do niego. </span><br />
<span style="font-size: large;">Mój syn zrobił przerażoną minę.</span><br />
<span style="font-size: large;">- O nie!- sprzeciwił się , spojrzałam na niego zdezorientowana- Na pewno nie pozwolę, aby kobieta mnie niosła a już w szczególności moja własna matka. Już wolałbym się czołgać- spojrzałam rozbawiona na Diega, który powstrzymywał śmiech. Usłyszałam również cichy śmiech pozostałych.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Uparty jak ojciec- rzekłam i skinęłam na Diega.</span><br />
<span style="font-size: large;">Ten zrozumiał mnie i podszedł do Chrisa.</span><br />
<span style="font-size: large;">- No to hop- powiedział wesoło i bez wysiłku podniósł mojego nachmurzonego syna.- Idziemy? - zapytał.</span><br />
<span style="font-size: large;">Spojrzałam na doktora , ten pokiwał głową.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dziękuję za pomoc- zwróciłam się do watahy- Miło wiedzieć, że można na was zawsze polegać. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie ma za co Bello, przecież wiesz, że ty i Chris jesteście dla nas jak rodzina.- powiedziała Leah.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dziekuje- powtórzyłam. </span><br />
<span style="font-size: large;">Skinęli głowami i po chwili zniknęli między drzewami. odwróciłam się do Cullenów, którzy przyglądali się mi. Wzrok Rosalie co chwilę lądował na Chrisie. </span><br />
<span style="font-size: large;">- No dobrze chodzmy już- powiedziałam i jednym skokiem przemierzyłam rzekę. Chwilę pózniej zrobił to Diego z moim synem w ramionach oraz Carslie. Ruszyliśmy biegiem do rezydencji Cullenów. Czułam ich wzrok na sobie. Wolałam nie zaglądać w ich myśli, chciałam dać im chwilę prywatności, aby wszystko przemyśleli. Nagle coś mnie zaniepokoiło, spojrzałam na resztę oni również stali się niespokojni i rozglądali się dookoła. Mignęła nam przed oczami czyjaś rozmazana postać, potem druga. Cholera kolejne wampiry. Stanęliśmy, od razu zasłoniłam syna własnym ciałem i przybrałam obronną pozycję. Cullenowie zrobili to samo. Postanowiłam sprawdzić myśli tych wampirów. Odczytałam z nich samą nienawiść do mnie i do Cullenów. Chcieli nas zabić, i nie przejmowali się, że jest nas więcej. Przygotowali się na smierć, ale mieli nadzieję, że zabiorą również ze sobą niektórych z nas. Nie zamierzałam na to pozwolić. Warknęłam głośno, bo wiedziałam już kto to jest. Po chwili dwie postacie stanęły przed nami, szyderczo się uśmiechając. Ponownie warknęłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- No proszę, proszę- zaśmiała się postać- Słynna Bella wampirem? Teraz z wielką przyjemnością cie zabiję- syknęła i rzuciła się w moją stronę. Postanowiłam użyć daru, nie chciałam ryzykować życia mego syna. Skupiłam się i walnęłam nią z całą siłą w drzewo, które złamało się pod jej ciężarem. Długo nie czekałam, zanim zdążyła się podnieść przycisnęłam ją do ziemi głośno warcząc. Wtedy na plecach poczułam oddech drugiego wampira... </span>Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-38506036464351521022013-04-08T12:11:00.002-07:002013-04-08T12:11:59.719-07:00Nominacja <b> NOMINACJA</b><br />
<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: small;">Serdecznie dziękuję za nominację <span style="font-family: Times,Times New Roman,serif;"> "The Versaitile Blogger" Claire z bloga </span><br />http://only-one-magical-kiss.bloog.pl , Bloody Moon z bloga http://usmiech-strachu.blogspot.com/, Kasi Nowak z bloga http://zaginiony-brat.bloog.pl oraz Isabelli z bloga www.foreverlife.crazylife.pl. </span><br />
<br />
<br />
<cite class="user"> </cite><cite class="user"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;">Osoba nominowana powinna:<br />- podziękować nominującemu,<br />- ujawnić siedem faktów o sobie,<br />- nominować 10 innych osób,<br />- poinformować o tym dane osoby,</span></cite><br />
<br />
<br />
<cite class="user"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;">Siedem faktów o mojej skromnej osobie:D </span></cite><br />
<cite class="user"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;">1. Uwielbiam czytac książki. ( nie lektury xd) </span></cite><br />
<cite class="user"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;">2. Kocham film pt: " Gra o tron" :)</span></cite><br />
<cite class="user"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;">3. Często dostaję głupawki w gronie przyjaciół jak i w szkole. </span></cite><br />
<cite class="user"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;">4.Jestem strasznym śpiochem. Gdybym mogła leżałabym cały dzień w łóżku i pisała nn na mojego bloga:P</span></cite><br />
<cite class="user"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;">5. Lubię zielone Frugo:)</span></cite><br />
<cite class="user"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;">6. Mam psa, który wabi się Demon.</span></cite><br />
<cite class="user"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;">7. Mam uczulenie na truskawki:( Ale i tak je jem. :D</span></cite><br />
<br />
<cite class="user"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;"> </span></cite><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;">Nominuję:</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;"> http://bella-i-mala-kopia-jego.blogspot.com/</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;"> http://renesmee-i-demetri.blog.onet.pl/</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;"> http://usmiech-strachu.blogspot.com/</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;"> http://inna-bellaswan.bloog.pl/</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;"> http://na-rozkaz-ara.blogspot.com/</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;"> http://siostryswan.blogspot.com/</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;"> http://kiss-me-or-kill-me.blogujaca.pl/</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;"> http://me-and-my-prince.blogspot.com/</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;"> http://everybody-hurts.bloog.pl/</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: medium;"> http://pol-wampir-pol-wilkolak.blogspot.com/</span><br />
Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-10485558344158891652013-04-03T09:05:00.001-07:002013-04-03T09:05:37.276-07:00Skok w przyszłość.<span style="font-size: large;">Ogarniała mnie ciemność i straszny ból. Słyszałam krzyki przerażenie Cullenów nad sobą. Ktoś wziął mnie na ręce i położył na czymś miękkim, pewnie na kanapie. Carslie próbował mnie obudzić, lecz ja byłam zamknięta w swoim umyśle jak w próżni bez wyjścia. Byłam śmiertelnie przerażona, nie chodziło mi o mnie, o nie. Nie obchodził mnie ból, który czułam, przerażało mnie jego zródło. Wiedziałam, że coś złego musiało stać się mojemu synowi. Byłam z nim emocjonalnie związana, czułam jego emocje. Był dla mnie najważniejszy, a teraz wiedziałam, że musiało stać się coś złego. Już raz czułam taki ból, kiedy Renata zaatakowała Chrisa, lecz nie był on taki otumaniający. Stało się coś strasznego, a ja nie byłam tam! Zachciało mi się podróży w czasie. I po co to?! Żeby dowiedzieć się czy Cullenowie naprawdę mnie kochali. Powinnam być przy Chrisie i dbać o jego bezpieczeństwo! Coś mi mówiło, że nie powinnam zostawiać go samego, ale myślałam, ze z własnym ojcem będzie bezpieczny. A teraz co?? Leże tutaj całkowicie bezużyteczna gdy moje dziecko cierpi! Ale co takiego mogło się stać? Zaatakował ich ktoś? Natknęli się na nieprzyjazne watahy wilkołaków? Volturii wykorzystali moją nieobecność, żeby dobrać się do mojego syna? Już na samą tą mysl wpadałam we wściekłość. Jeśli to oni, wróce tam i wybije co do jednego, urządze tak rzez i nikt mnie nie powstrzyma. Aro gorzko pożałuje, jeśli skrzywdził Christofera. Musiałam jakoś uwolnić się z tego stanu i ratować moje dziecko. Powoli przebijałam się przez tą ciemność jaka mnie ogarnęła i zaczęłam słyszeć głosy rodziny Cullenów.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Cicho! Chyba się budzi- ktoś syknął. Nie byłam pewna kto, ale wydawało mi się, że to Alice.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nareszcie!- usłyszałam szept pełen ulgi. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Odsuńcie się , dajcie jej odetchnąć- spokojny głos Carslie przebił się całkowicie do mojej świadomości.</span><br />
<span style="font-size: large;">Otworzyłam powoli oczy i ujrzałam zaniepokojone, ale pełne ulgi twarze. Esme głaskała mnie po włosach, a jej mąż trzymał mnie za nadgarstek.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello! Oh Bello, ale nas przestraszyłaś- Alice rzuciła się na mnie, aby mnie przytulić, ale tym razem jej nie odepchnęłam. Potrzebowałam wsparcia w tej chwili, ona chyba to wyczuła, bo przytuliła mnie jeszcze mocniej.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Co się stało Bello?- usłyszałam pytanie Carslie skierowane w moją stronę. </span><br />
<span style="font-size: large;">Od razu znalazłam się pod ostrzałem spojrzeń.</span><br />
<span style="font-size: large;"> Z perspektywy Christophera</span><br />
<span style="font-size: large;">Wiele zmieniło się odkąd Cullenowie znów wkroczyli w nasze życie. Na początku czułem do nich tylko nienawiść za to jak skrzywdzili moją matkę, lecz pózniej zacząłem dostrzegać wielkie serce Esme, opanowanie i spokój Carslia, żartobliwość i siłę Emmetta, energię i pozytywną energię Alice, ciepło i troskę Rosalie, która ukrywa to pod maską chłodu i obojętności, dystans i powaga, które przedstawia Jasper, myślę, że on najbardziej byłby zdolny do poświęceń, takich jakim mama się poddała dla mnie. No i Edward, mój ... ojciec. Ta nienawiść, która buchała ze mnie płomieniami, z czasem przygasła. Wiem, że mój ojciec mnie kocha i troszczy się o mnie tak jak mama. Żałuję, że ominęło go tyle lat z naszego życia. Były oczywiście lepsze i gorsze momenty, ale zawsze trzymaliśmy się z mamą razem, bo razem jesteśmy silniejsi jak to powtarza mama. Przy niej zawsze czuję się bezpiecznie, wiem, ze nie pozwoli mnie skrzywdzić, ale czasami jej opiekuńczość przeszkadzała mi. Jestem już dorosły, no może nie do końca, bo niby wyglądam na 18 lat, ale w rzeczywistości mam tylko 10. Bella nie może tego zrozumieć, albo może raczej nie chce. Dla niej zawsze będę małym chłopczykiem. Dalej nie może pogodzić się z tym, że nie było jej przy mnie gdy Renata mnie porwała i chciała przemienić w pełni wampira. Ale to przecież nie jej wina, to ja powinienem być silniejszy i nie dać się złapać, ale na szczęście mama zdążyła mnie uratować. Wpadła w szał, nigdy jej takiej nie widziałem. Chciała rozszarpać Renatę na kawałki, ale Anabell i Greg powstrzymali ją, mówiąc, że będzie jeszcze miała okazję ją wykończyć, a teraz lepiej zrobi zajmując się mną. Dopiero wtedy się opanowała i zabrała mnie do domu. Wszyscy nade mną skakali jakbym był ze szkła, ale do cholery nie jestem dzieckiem. Przyznaję, że na początku podobało mi się to, nawet zdołałem wyłudzić od mamy prezent w postaci samochodu, jak ja ją kocham. Ale pózniej było: " Chris nie możesz jeszcze wstawać" , " Chris jesteś za słaby", " Christopher masz leżeć!" I tak w kółko. Na szczęście wujek je jakoś przekonał i w końcu dały mi spokój. Niestety tego samego dnia postanowiliśmy z wujkiem zrobić sobie mały wyścig samochodowy, by sprawdzić jak sprawuje się moje cudeńko. Pech chciał, ze podczas wyścigu wujek zajechał mi drogę i walnąłem w drzewo w ogromną siłą, mi oczywiście nic się nie stało, ale z samochodu nic nie zostało. Gdy mama i ciocie usłyszały huk wybiegły z domu. Mama od razu podbiegła do mnie i wyciągnęła z samochodu. Pózniej jej wzrok skupił się na Michaelu, bo najwyrazniej musiała odczytać z jego myśli co się stało. Z warkotem rzuciła się na niego, podczas walki zniszczyli połowę lasu, nie wspominając już o samochodzie wujka, w które mama rzuciła drzewem. Wtedy Michael też się wkurzył i walka zaczęła się na nowo, walczyliby pewnie ze sobą tak długi czas gdyby do akcji nie wkroczyli Stefano i Damon, którzy przyjechali do nas w trakcie walki. Mama oczywiście nie mogła się powstrzymać by jeszcze dopiec Michaelowi i mimo iż jego samochód był zgnieciony, mama kopnęła go tak, że walnął z hukiem w kolejne drzewo przy okazji je łamiąc. Czasem naprawdę zachowują się jak dzieci, ale wiem, że oboje byliby zdolni wskoczyć dla drugiego w ogień. Ale może na razie koniec tych wspomnień. Obecnie znajdowaliśmy się z Edwardem w jakiejś cholernej puszczy szukając sprzymierzeńców, po których wysłała nas mama. Między nami panowała cisza, nie odzywaliśmy się do siebie odkąd opuściliśmy zamek. Widziałem, ze wiele razy otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale w końcu rezygnował. Może ja powinienem zacząć? Dobrze, ze moje myśli są bezpieczne. Nawet jeśli mama byłaby setki tysięcy km stąd zawsze mnie chroni. Można by powiedział, ze tak rozwinęła swój dar, że bez względu na okoliczności i miejsce tarcza wciąż jest nałożona na mnie. W końcu postanowiłem się przełamać i zacząć rozmowę:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ekm- odkaszlnąłem, a on spojrzał na mnie- Wyczuwasz ich myśli?- zapytałem, no brawo Chris bardziej głupiego pytania nie mogłeś zadać, i to według ciebie nazywa się zaczęcie rozmowy z własnym ojcem?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie- odrzekł spokojnie ciągle na mnie patrząc, pózniej zauważyłem w jego cień troski- Jesteś zmęczony? Może przystaniemy na chwilę?- zapytał.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie- odparłem- Nie jest mi potrzebny odpoczynek, dam rade- powiedziałem stanowczo patrząc mu twardo prosto w oczy. Czyżby mi się wydawało czy kąciki jego ust podniosły się delikatnie w górę? </span><br />
<span style="font-size: large;">- Oczywiście- rzekł niewinnie- Jesteś tak samo uparty jak twoja matka- powiedział z uśmiechem.</span><br />
<span style="font-size: large;">O tak byłem uparty, gdy wyznaczyłem sobie jakiś cel za wszelką cenę dążyłem do jego zdobycia.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Chyba tak- odrzekłem po chwili- Ale mama jest dużo bardziej uparta ode mnie, trudno ją do czegoś przekonać. Niewielu się na to odważa, boją się, zresztą nie dziwie się mama ze swoimi darami jest nie do pokonania. Tylko Michael nie boi się kłócić z mamą, mimo iż te ich rozmowy często kończą się walka. - powiedziałem patrząc na niego.</span><br />
<span style="font-size: large;">Zauważyłem, że zmarszczył brwi.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Kim jest Michael dla Belli?- zapytał z pozoru spokojnie, ale nie zdołał do końca opanować swojego głosu i wiedziałem, ze moja odpowiedz jest dla niego bardzo ważna. Ale nie mogłem się powstrzymać roześmiałem się głośno. On myśli, ze mama i Michael? Fuuu Edward popatrzył na mnie zdziwiony.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Przepraszam- wykrztusiłem pomiędzy napadami śmiechu.- Mama i Michael są tylko przyjaciółmi. Wujek był zawsze przy nas i nam pomaga. Ale oni kochają się jak rodzeństwo, nic więcej.- wytłumaczyłem.</span><br />
<span style="font-size: large;">Zauważyłem ulgę w jego oczach chodz starał się ją ukryć. Nagle zauważyłem , że cały zesztywniał. Nim zdążyłem zapytać o co chodzi, przemieścił się tak, ze byłem ukryty za jego plecami.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tato?- zapytałem cicho- O co chodzi?.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Słyszę i wyczuwam pięciu nowo narodzonych, zmierzają prosto w naszą stronę.- wytłumaczył mi, starał się by jego głos brzmiał spokojnie, ale wyczuwałem w nim strach i zdenerwowanie. Strach o mnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Zawarczał głośno gdy przed nami zjawiło się pięciu nowo narodzonych, którzy od razu przyjęli pozycję do ataku. Warkneli i ruszyli w naszą stronę, nie było czasu na wymyślenie jakiegoś planu działania. Walka zaczęła się. Tata walczył z trzema wampirami na raz, niezle sobie radził, czego nie można powiedzieć o mnie. Zadawałem ciosy tak jak nauczył mnie Greg, ale wtedy to była na niby i to w dodatku z wujkiem, który nie skrzywdziłby mnie. A teraz dwóch silniejszych nowo narodzonych chce mnie zabić. Udało mi się jednego powalić na ziemię, ale wtedy nie zauważyłem jak ten drugi chwyta mnie za szyję i rzuca o drzewo. Poczułem ogromny ból w całym ciele. Usłyszałem również rozpaczliwy krzyk mego ojca, który chciał się do mnie przedostać. Ostatnie co zobaczyłem to pochylającego się nade mną wampira.</span><br />
<span style="font-size: large;"> Z perspektywy Belli </span><br />
<span style="font-size: large;">Po pytaniu Carslie zapanowała cisza, wiedziałem że wszyscy czekają na odpowiedz. Miałam już coś powiedzieć gdy znowu poczułam straszny ból. Złapałam się za brzuch a Cullenowie od razu do mnie doskoczyli pytając co się dzieję.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bądzcie przez chwilę cicho!- krzyknęłam a oni posłusznie zamilkli- Muszę się skoncentrować- powiedziałam zrozpaczona. Myślałam teraz tylko o syna, on cierpi. Spróbowałam telepatycznie połączyć się z Rani, z szamanką , ale nie wiedziałam czy mi się uda, bo byłam strasznie osłabiona. Ale próbowałam dalej" Rani jeśli mnie słyszysz, zrób coś mój syn cierpi, a ja nie mogę przenieść się znowu w przyszłość, bo jestem za słaba, błagam cię, ratuj go" przesłałam do jej myśli. Kiwałam się w przód i w tył przez kilka minut, myśląc o tym ,że jeśli coś się stanie Chrisowi nie będę miała po co żyć. Po woli odzyskiwałam siły. Czułam jak ktoś głaszcze mnie po plecach, a ktoś inny przytula, to były kobiece ręce. Nagle usłyszałam zrozpaczony głos mojego syna w głowie. Był niedaleko i wołał mnie na pomoc. Skoczyłam w wampirzym tempie na nogi, wszyscy popatrzyli na mnie niezrozumiałym wzrokiem, ale nie przejmowałam się tym, tylko jak szalona wypadłam z ich salonu podążając za zapachem syn. Czułam ich obecność, biegli dokładnie za mną. Zbliżaliśmy się do terytorium wilków, a to co tam zobaczyłam wstrząsnęło mną do głębi. Pięciu wampirów pochylało się nad moim nieprzytomnym synem. Warknęłam głośno rozwścieczona a oni spojrzeli w moim kierunku i uśmiechnęło się mściwie, najwyrazniej wiedzieli kim jestem. Jeden pochylił się nad szyją mojego syna, a ja w tym samym czasie jednym susem przeskoczyłam rzeką rzucając się na niego, odepchnęłam go z całej siły tak, że poleciał na drzewo łamiąc je. W tym czasie reszta rzuciła się na mnie, widziałam przerażenia na twarzach Cullenów, którzy znajdowali się po drugiej stronie rzeki, ponieważ nie mogli wejść na terytorium wilkołaków. Edward rzucił się w moją stronę, ale Jasper złapał go mocno za ramię zatrzymując go. I dobrze, nie potrzebne mi jeszcze konflikty między Cullenami a wilkami. Jeden z wampirów złapał mnie za szyją a po zostali za ręce. A ten, którego odepchnęłam zbliżał się do mnie z zamiarem zabicia mnie, na nieszczęście dla niego stanął dokładnie na przeciw mnie a ja korzystając z tego, że moje nogi były wolne złamałam mu w ciągu sekundy kark. Na chwilę zapanowała cisza, najwyrazniej wszystkich zszokowałam, ale to dało mi szansę na wyrwanie się z ich szponów i udało mi się. Odepchnęłam ich i stanęłam przed moim synem w obronnej pozycji głośno warcząc. Ruszyli w moim kierunku, ale nagle zatrzymali się. Usłyszeli bowiem to co ja. Tupot wilczych łap. Po sekundzie byli już na miejscu, Leah, Jakob i Seath. Spojrzenie moje i Leah skrzyżowały się i ujrzałam w nich nie nienawiść, ale troskę i siostrzaną miłość i wiedziałam już, ze oni wiedzą. Że pamiętają. Nie obchodziło mnie na razie jakim cudem, pózniej przyjdzie pora na pytania i odpowiedzi, teraz ważniejsze było zabicie tych śmieci, którzy ośmielili się podnieść rękę na mego syna. Mając swoich przyjaciół przy boku czułam się bezpiecznie i pewnie, ale Cullenowie najwyrazniej nie podzielali mojego entuzjazmu, patrzyli ze strachem to na wilki to na mnie, pewnie myśleli, że już po mnie. Nic bardziej mylnego. Uśmiechnęłam się szeroko i rzekłam do Seatha:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Zostań przy Chrisie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Skinął głową i zajął moje miejsce, ja natomiast stanęłam obok Jake i Leah. Przyjęliśmy pozycje do ataku i ruszyliśmy na wampiry. Skoczyłam na pierwszego, starał się mnie chwycić w uścisk, żeby mnie zmiażdżyć, ale ja nie po to tyle trenowałam, żeby dać pokonać się jakiemuś nędznemu wampirowi. Nie zauważył nawet jak znalazłam się za jego plecami, bez ceregieli oderwałam mu głowę a potem rozczłonkowałam. Zobaczyłam jak reszta sobie radzi, Leah właśnie kończyła ze swoim przeciwnikiem a Jakob posyłał na drzewo kolejnego. Zaniepokoiło mnie jednak coś innego, zapomnieliśmy o istnieniu piątego wampira, który podczas walki schował się za zaroślami a teraz zmierzał w stronę mego syna, rzuciłam się w ich stronę, ale na szczęście Seath dzielnie bronił Chrisa. Skoczył na wampira i po krótkiej szarpaninie oderwał mu głowę. Ja zaś zajęłam się rozpalaniem ogniska, powrzucaliśmy tam szczątku wampirów. Na miejscu bitwy po chwili pojawili się pozostali członkowie watahy, Sam spojrzał na nas, pózniej na ognisko a na końcu na mego syna przy, którym właśnie kucałam. Nie odzyskał jeszcze przytomności i to mnie martwiło, na jego ciele zauważyłam liczne zadrapania i warknęłam na ten widok.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Chris- delikatnie dotknęłam jego policzka- Skarbie obudz się.- powiedziałam cicho, ale on się nie poruszył. Słyszałam powolne bicie jego serca i się przestraszyłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Carslie- zawołałam spanikowana, on spojrzała na mnie. Wydawał się najbardziej z nich wszystkich opanowany.- Pomóż mu- powiedziałam błagalnie. Skinął głową, ale po chwili zatrzymał się i spojrzał na wilki. Wiedziałam o co chodzi.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Sam- zwróciłam się do przywódcy, który był już w ludzkiej postaci podobnie jak reszta,- Pozwól mu przejść.</span><br />
<span style="font-size: large;">-Doktorze niech pan zajmie się Chrisem- powiedział poważnie Sam.</span><br />
<span style="font-size: large;">Po chwili Carslie był już przy mnie i moim synu.</span><br />
<span style="font-size: large;">-Co mu jest?- zapytałam go, patrząc jak bada mego syna.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello nie bede mógł nic zrobić jeśli nie powiesz kim jest ten chłopak, a raczej do jakiego gatunku należy- rzekł patrząc mu prosto w oczy.</span><br />
<span style="font-size: large;">-Chris jest hybrydą, pół wampirem pół człowiekiem. Jest nieśmiertelny, ale nie tak nie czuły na rany jak prawdziwy wampir. Żywi się krwią ale także ludzkim jedzeniem. - wyjaśniłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Interesujące. Nigdy nie spotkałem się z takim przypadkiem. Myślę po prostu, że Chris jest po prostu wycieńczony i obolały, dlatego nie odzyskał jeszcze przytomności. Jego organizm musi się zregenerować, ale nic mu nie będzie.- rzekł spokojnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Uff- odetchnęłam z ulgą- Dziękuje Carslie- zwróciłam się do doktora. On tylko uśmiechnął się delikatnie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Kim jest ten chłopak dla ciebie Bello? A raczej dla was?- zapytał po chwili gdy ja w tym czasie tuliłam syna do piersi.</span><br />
<span style="font-size: large;">Nim zdążyłam odpowiedzieć usłyszeliśmy drwiący śmiech. Odwróciłam głowę. Paul. Oczywiście. Któżby inny?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Masz jakiś problem Paul?- warknęłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak. Ty jesteś moim problemem i ten bachor. Jesteśmy wrogami, a prowadzimy sobie jakąś rozmowę jakbyśmy byli na jakiejś pieprzonej herbatce.- syknął.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Spokój Paul- nakazał Sam, ale on go zignorował. Podchodził do mnie coraz bliżej.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie zamierzam tego tolerować. Ten mutant powinien nie żyć, nie potrzeba nam tu mieszańców- wskazał na mego syna.</span><br />
<span style="font-size: large;">Tym razem się wkurzyłam, przekazałam syna w ręce doktora i wstałam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Uważaj na słowa zapchlony kundlu!- warknęłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">Widziałam jak przechodzą go dreszcze.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie będę słuchał pijawki i jej bękarta- syknął w moją stronę.</span><br />
<span style="font-size: large;">Tym razem przegiął, ten pies nie będzie obrażał mojego syna. Głośno i groznie zawarczałam. On w tym momencie zmienił się w wilka. Już zamierzaliśmy skoczyć sobie do gardeł gdy przede mną wyrosła jakaś postać ,chroniąc mnie. </span><br />
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<br />Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-47270569742861940942013-03-27T13:16:00.000-07:002013-03-27T13:16:06.650-07:00Ból i rozpacz.<span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;">Zastanawialiście się kiedyś jak to jest posiadać wszystko a potem nagle to stracić? Czuć jak opuszczają was najlepsze emocje: miłość, radość, ŻYCIE, jak z was powoli to ulatuję? A ciało staje się obojętne i przerazliwie zimne, serce rozrywa się na kawałki i czuje tylko ból? Tak ja się czułam po odejściu Cullenów. Nic mnie nie cieszyło, funkcjonowałam jak lalka, wstawałam, chodziłam do szkoły, myłam się i odrabiałam lekcję i tak w kółko. Moje oczy były puste, martwe, przestałam słuchać mojej ukochanej muzyki i czytać książki, bo wszystko kojarzyło mi się z nim. A potem pojawiło się światełko w tunelu. Moja nadzieja na lepsze. Christopher. Mój syn. To on dawał mi powód do życia, liczył się tylko on. Byłam taka szczęśliwa. Cieszyłam się, że Edward nie ma wstępu do mojego umysłu, bo dowiedziałby się wszystkiego a tego nie chciałam. Stałam właśnie w salonie Cullenów, wiedziałam, że czekają na wyjaśnienia. Czułam jak zainteresowanie i zaintrygowanie Carsle od momentu gdy wpadłam do ich domu w wampirzym tempie, jestem właściwie na 100%, że Carslie w tamtej chwili po raz pierwszy zaniemówił. Usadowili się dookoła mnie na sofach a ja stałam po środku salonu. Wbijali we mnie swój pełen niezrozumienia wzrok. Postanowiłam przemówić:</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;">- Chciałabym, żebyście wysłuchali mnie i nie przerywali mi dobrze?- zwróciłam się do głowy rodziny. Carslie skinął głową.</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;">- Może to dziwne i trudne do przyjęcia, ale przybyłam tu z przyszłości- widziałam w och oczach zdziwienie.- A dokładnie cofnęłam się 10 lat do tego momentu, do tej chwili by poznać odpowiedzi na pytania, które przez 10 lat nie pozwoliły mi spokojnie<i> </i></span><span class="srsatxt" dir="ltr">egzystencjować<b>. </b>Nie jesteście obecni w moim przyszłym życiu z własnego wyboru- powiedziałam to za ostro niż zamierzałam, ale emocje mnie poniosły, widziałam również szok u pozostałych, Edward chciał się wtrącić, ale syknęłam na niego, żeby mi nie przerywał- Opuściliście mnie dzień po moich 18-stych urodzinach. Bez pożegnania, bez żadnego słowa, ale chociaż nie... Edward się pożegnał. Jak to ująłeś?- zwróciłam się do niego z ironią- " Byłaś tylko zabawką, nic nie znaczącą zabawką. Nie kocham cię, nie chce cię"- zacytowałam go. </span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- Co?? To nieprawda! Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza- krzyczał- Nie mogliśmy cię zostawić, to nieprawda- dalej krzyczał.</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- Uspokój się !- warknęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony tak jak reszta, ale usiadł spokojnie.</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- W dniu moich urodzin zdarzył się wypadek. Przecięłam sobie palca papierem, a Jasper rzucił się na mnie- widziałam jak blondyn wstrzymuje oddech. Popatrzył na mnie z poczuciem winy, od razu wyczułam, że wierzy wszystko co mówię, od samego początku.</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- Edward go odepchnął w samą porę, ale również odepchnął mnie przez co poleciałam na ścianę i przecięłam sobie rękę, było pełno krwi. Wyprowadziliście Jaspera, został tylko Carslie, który mnie opatrzył. Następnego dnia zniknęliście, nie dzwoniliście, nie pisaliście, porzuciliście mnie. Jak śmiecia.- podniosłam trochę głos. Wszyscy byli w głębokim szoku, uwierzyli mi. W oczach Edwarda był ból i smutek. Ale ja jeszcze nie skończyłam.</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- Wróciłam tu, żeby się dowiedzieć prawdy. W przyszłości niespodziewanie po 10 latach znowu pojawiacie się w moim życiu. Chcecie w nim uczestniczyć. Argumentujecie swoje zachowanie troską o moje życie. Mówiliście, że zrobiliście to dla mojego dobra, ale czy to prawda? Czy na prawdę mnie kochacie tak jak mówicie? Czy może jestem tylko chwilową rozrywką w waszej długiej egzystencji ?- zmuszałam ich do wysłuchania moich słów. Widziałam, ze byli pod ogromnym szokiem, ale po moich ostatnich słowach w ich oczach ujrzałam coś jeszcze. Oburzenie i niedowierzanie. Esme już otwierała żeby coś powiedzieć, ale wyprzedziła ją zbulwersowana Rosalie. </span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- Nie jesteś pępkiem świata! Jakim prawem pytasz nas czy cię kochamy? Kogoś tak bezwartościowego? No proszę cie.- zaśmiała się drwiąco, pozostali próbowali jej przerwać, ale kiwnęłam, żeby przestali- Nic dla mnie nie znaczysz! Jeśli cię zostawiliśmy to bardzo się cieszę. Szkoda tylko, że nie umarłaś- syknęła przybliżając się do mnie. </span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- Rosalie- warknął ostrzegawczo Edward.</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">Ani ja ani ona nie zwróciłyśmy na niego uwagi. Ciągle patrzyłyśmy sobie w oczy, ona wściekła ja spokojna z pogardliwym uśmieszkiem na ustach.Widząc to jeszcze bardziej się wściekła i ciągle szła w moją stronę. Oj kochana nie wiesz z kim zadzierasz zaśmiałam się w duchu.</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- Niepotrzebnie się wysilasz, jeśli chcesz mnie przestraszyć. Jesteś żałosna-zadrwiłam.</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">Warknęła wściekle. O dziwo reszta Cullenów się nie odezwała , nawet Emmett, myslałam, że będzie chciał bronić ukochanej, ale on tylko siedział spokojnie jak reszta i patrzył na rozwój wypadków. </span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- A ty jesteś śmieciem!- odpyskowała mi, a jej oczy ciskały we mnie błyskawice.- Jesteś taka naiwna. To ci powiedział Edward jak cię zostawiał. Oj biedactwo- zagruchała- Powiedział ci prawdę, pewnie nigdy cię nie kochał chciał się tylko zabawić- zaśmiała się. </span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">Teraz się zdenerwowałam, Rosalie ewidentnie chciała mnie zranić do tej pory jej się to nie udawało, ale teraz wróciła do momentu w którym jej brat mnie zostawił. To wciąż mnie bolało. Słyszałam warknięcia za plecami blondynki. Im też nie spodobały się słowa blondynki. Rosalie musiała wyczytać ból z mojej twarzy, bo uśmiechnęła się mściwie. Ale ja nie zamierzałam być niczyim popychadłem. </span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- Suka- powiedziałam pogardliwie. </span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">Zobaczyłam zdziwienie na jej twarzy, a sekunde pózniej rzuciła się na mnie z wrzaskiem.Odskoczyłam w odpowiednim momencie a ona wylądowałam na podłodze, szybko podniosłam ją i przycisnęłam do ściany za szyję tak, ze wisiała jakieś 5 cm nad podłogą. Emmett zerwał się pewnie chcąc pomóc ukochanej, ale ku zdumieniu wszystkich za ramie złapała go Esme i pociągnęła z powrotem na kanapę ze słowami:</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- Zostaw. Rosalie należy się nauczka. Nie zawsze wszystko może uchodzić jej na sucho.</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">Jej mąż skinął głową. Spojrzałam na moją ofiarę.</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- Posłuchaj mnie uważnie, bo nie zamierzam dwa razy powtarzać. Nigdy, ale to nigdy nie zwracał się do mnie w ten sposób. Nie pozwole się bezkarnie obrażać. Nie będę ci służyła za popychadło, żebyś mogła podnieść swoje ambicje wyżywając się na innych.- przycisnęłam ją mocniej do ściany i usłyszałam, że pęka pod naciskiem. Blondyna próbowałam mi się wyrwać, ale ze mną nie miała szans.- Następnym razem uważaj na słowa, bo już nie będę tak przyjemna. Gorzko pożałujesz więc się lepiej zastanów zanim coś powiesz- z tymi słowami puściłam ją a ona upadła ciężko na ziemie, zaraz obok niej pojawił się Emmett chcąc pomóc wstać, ale odepchnęła go wpatrując się we mnie z nienawiścią. Wiedziałam, że znów będzie chciała coś powiedzieć i cóż nie pomyliłam się.</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- Ty....- zaczęła z sykiem. O nie, nie tym razem. Warknęłam głośno na nią. Przestraszyła się i cofnęła za Emmetta. Prychnęłam z pogardą. Tchórzliwa szmata. Wyczytałam podziw w oczach pozostałych, nawet Emmett patrzył na mnie z podziwem. Z powrotem odwróciłam się do głowy rodziny, wtedy padło pytanie, którego najbardziej się obawiałam:</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="srsatxt" dir="ltr">- Bello kto cię przemienił?- zapytał Carslie.</span></span><br />
<span style="font-size: large;">- Gdy odeszliście w Forks pojawił się Laurent. Byłam akurat na samotnym spacerze, zaskoczył mnie. Przysłała go Viktoria, aby mnie zabił. Chciała zemsty. Oko za oko, ząb za ząb jak to się mówi. Ponieważ Edward zabił Jamesa, uznała, że najbardziej co by go zabolało byłaby moja śmierć. Myślała, ze mnie pilnujecie i dlatego sama nie przyszła. Niestety nie było was wtedy, a Laurent zdążył mnie ugryzc zanim wilki go zabiły- mówiłam patrząc przed siebie i wtedy przerwał mi Jasper:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Wilkołaki? Wiesz o ich istnieniu?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Oczywiście. Pomogli mi gdy was nie było. Jeden z nich jest moim najlepszym przyjacielem. Jacob Black.- gdy to powiedziałam zauważyłam, że dotąd milcząca Alice skrzywiła się i zrobiła smutą minę. No tak do pory najlepszą i jedyną przyjaciółkę jaką miałam była właśnie ona. Już zamierzałam ją przeprosić, ale zamknęłam usta w końcu to ona mnie zostawiła. Nie jestem jej nic winna. </span><br />
<span style="font-size: large;">-Przyjaznisz się z wilkołakami?- zapytał zszokowany Emmett- Przecież to nasi wrogowie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Nie moi- zauważyłam pewnie- Wiem również o pakcie, więc sie nie martwcie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Carslie chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Nad czymś się zastanawiał, nie chciałam wchodzić w jego myśli. Chciałam dać mu chwilę prywatności.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Posiadasz jakiś dar?- zapytał cicho Edward.</span><br />
<span style="font-size: large;">Spojrzałam na niego zdziwiona, z tylu pytań wybrał właśnie to?</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak. Jestem tarczą mentalną i fizyczną, mogę również rozprzestrzeniać ją na inne osoby.- odpowiedziałam, na razie nie zmierzałam wyjawiać im moich pozostałych darów, Ta wiedza była niebezpieczna.- Dlatego nie słyszysz moich myśli, Alice nie widzi mojej przyszłości a Jasper nie czuje moich uczuć. Blokuje was.</span><br />
<span style="font-size: large;">Widziałam podziw na ich twarzach.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Wow! Czyli gdybym poprosił cię, żebyś użyła tej tarczy na mnie to Edward nie słyszałby moich myśli?- zapytał podekscytowany Emmett.</span><br />
<span style="font-size: large;">Zaśmiałam się z jego entuzjazmu.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, nie słyszałby ich.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ale super!- krzyknął.</span><br />
<span style="font-size: large;">Teraz wszyscy się roześmialiśmy, nawet Rosalie wykrzywiła delikatnie usta.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello czy kiedykolwiek nam wybaczysz?- zapytała Esme.</span><br />
<span style="font-size: large;">Zesztywniałam. Takiego pytania się nie spodziewałam. Już otwierałam usta, żeby coś odpowiedzieć, gdy poczułam straszny ból, tak jakby ktoś wyrywał mi serce. Widziałam przerażenie na twarzach pozostałych. Nie mogłam oddychać, ból utrudniał mi myślenie. Zanim upadałam na podłogę wyszeptałam zrozpaczona:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Chris.</span><br />
<span style="font-size: large;">Potem ogarnęła mnie ciemność. </span><br />
<br />
<span class="srsatxt" dir="ltr"><br /></span>
<br />Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-88126735115282505372013-03-19T08:44:00.000-07:002013-03-19T08:44:00.627-07:00Zdemaskowana.<span style="font-size: large;">Idąc w stronę rodzeństwa Cullenów, uśmiechałam się szeroko, Alice z niecierpliwości podskakiwała jak piłeczka. Emmett i Rosalie trzymali sie za ręce i stali obok Alice, Jasper był najbardziej oddalony od tej trójki. Stał samotnie, z boku, mierząc mnie wzrokiem. Parking opustoszał, uczniowie spieszyli sie na lekcję, widziałam jak wchodzą głównym wejściem do szkoły. Zostaliśmy tylko my. Nagle moje wampirze zmysły wychwyciły woń krwi, krwi człowieka i to na dodatek w szkole, była ta osoba, która krwawiła. Na mnie ten zapach nie zadziałał, byłam uodporniona, całkowicie obojętna na zapach krwi, Cullenowie zresztą też, poza Ja....Cholera! Szybko zwróciłam swój wzrok na blondyna, jego oczy pociemniały i pojawiła sie w nich żądza mordu, Edward też musiał to zauważyć, bo zesztywniał u mego boku. Nagle wszystko zaczęło sie dziać z przerażającą prędkością, nim Emmett zdążył chwycić Jaspera, ten z charkotem rzucił się w stronę szkoły i to na dodatek w wampirzym tempie. Działałam instynktownie, nie mogłam pozwolić by ujawnił naszą tajemnicę i zabił niewinnych ludzi. Nim którekolwiek z nich zdążyło zrobić choćby krok, rzuciłam się na przód, łapiąc wampira za ramiona i odciągając go od szkoły. Szarpał się ze mną, próbował odepchnąć. Był ja w amoku, ze zdrowego rozsądku nic nie zostało, tylko pragnienie krwi. Unieruchomiłam mu ramiona i złapałam za szyję, żeby mi się nie wyrwał. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Jasper- potrząsnęłam nim- staraj się nie oddychać, przecież nie chcesz zrobić krzywdy tym ludziom. Uspokój się- przemawiałam do niego, potem spojrzałam na pozostałych Cullenów. Powiedzieć, że byli w szoku to stanowczo za mało. Emmett patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami i ustami, Alice kompletnie sparaliżowało, podobnie Rosalie. A Edward był przerażony. Chwila przerażony? A no tak, zamiast zdziwić się, że jestem szybka i silna jak wampir, bardziej sie przejął czy nic mi się nie stało.Poczułam,że Jasper się uspokaja i przestaje się szarpać, ale nie zamierzałam go puszczać, nie, kiedy obok nas nadal było czuć ludzką krew. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Już w porządku?-zapytałam go cicho. </span><br />
<span style="font-size: large;">On tylko spojrzał na mnie zdziwiony, nie wydawał się być tak zszokowany jak pozostali. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, panuję nad sobą.- powiedział-Możesz mnie puścić- próbował się uwolnić z mego chwytu lecz ja tylko zacieśniłam uścisk., </span><br />
<span style="font-size: large;">- Przykro mi Jasper, ale na razie nie moge tego zrobić, jest zbyt duże ryzyko, że znów stracisz kontrole.- rzekłam poważnie, chwyciłam go mocno za ramie i ruszyłam do Cullenów- Choć, dzić nikt z nas nie pójdzie do szkoły, musisz iść na polowanie- powiedziałam spokojnie, to znaczy starałam się bo całą piątka wbijała we mnie niezrozumiałe spojrzenia.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Belli?- odezwał się Edward- Co to by..- nie dokończył, bo mu nie pozwoliłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Pózniej- uciełam stanowczo- najpierw musimy wybrać się na polowanie- powiedziałam i spojrzałam na nich.</span><br />
<span style="font-size: large;">- My?- zająkał się Emmett. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak. My.- powiedziałam nawet na niego nie patrząc.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Edward daj mi kluczyki, ja poprowadze- o dziwo bez sprzeciwu mi je dał- Myślę, że bedzię bezpieczniej jak Jasper no i Alice pojadą z nami.- zwróciłam się do nich- A Emmett i Rose BMW.</span><br />
<span style="font-size: large;">Nikt już się nie odezwał, wsiedliśmy do samochodów i ruszyliśmy. Docisnęłam gazu, jako wampir uwielbiałam prędkość, więc to powolne tępo mnie drażniło. Wóz Rosalie jechał za nami, w samochodzie panowała napięta atmosfera, zobaczyłam leśną dróżkę i skręciłam gwałtownie. Po 5 minutach byliśmy już w samum środku lasu. Wysiedliśmy z samochodów, i wtedy uświadomiłam sobie, że nie zmieniłam wyglądu i nadal wyglądam jak człowiek. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Zapolujmy- rzekłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello!-zdenerwował się Edward- Co tu się do diabła dzieje? Jak powstrzymałaś Jaspera? Skąd masz tyle siły?! Poruszasz się tak szybko jak wampir- krzyczał na mnie. W tej chwili każdy powinien się go bać, bo wyglądał na naprawdę wkurzonego, wyglądał jak prawdziwy, dziki wampir. Nawet jego rodzeństwo nieco się cofnęło. A ja? Jak to ja, stałam spokojnie, bez emocji.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Skończyłeś?- zapytałam gdy wreszcie przestał krzyczeć.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Powiedz nam o co chodzi- odezwał się trochę sztywno i popatrzył na mnie "tym" spojrzeniem. O nie, nic tym nie wskórasz kochany, to już na mnie nie działa. Jestem odporna. </span><br />
<span style="font-size: large;">- No ok, więc jestem wampirzycą zadowolony?- powiedziałam i odwróciłam się na pięcie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Za sobą usłyszałam wstrzymywane oddechy.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Wampirem?!</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jak to?</span><br />
<span style="font-size: large;">- To nie możliwe! Ona wygląda i pachnie jak człowiek.</span><br />
<span style="font-size: large;">- To jak wytłumaczysz jej szybkość i siłę?! </span><br />
<span style="font-size: large;">- Cholera!</span><br />
<span style="font-size: large;">Słyszałam ich kłótnie za sobą, ale nie odwróciłam się , szłam dalej przed siebie.Po chwili poczułam silny zapach pumy, znajdowała się jakiś kilometr na wschód. Puściłam się biegiem w jej stronę. Dosłownie po dwóch sekundach znalazłam się kilka metrów od niej. Zauważyłam, że poruszyła się niespokojnie, pewnie wyczuła moją obecność. Tak już my wampiry działamy na inne gatunki, ludzi czy też zwierząt- boją się nas. Puma ruszyła w przeciwną stronę, lecz nie zamierzałam odpuścić sobie posiłku. Wyszłam z ukrycia, skradając się, ta zawarczała na mnie chcąc mnie wystraszyć, lecz ja się nie bałam. Szłam w jej stronę, za sobą usłyszałam Cullenów, stali i patrzyli na mnie. Nagle puma skoczyła w moim kierunku, ułyszałam również za sobą krzyk Edwarda, ale nie zwróciłam na to uwagi, liczyła się dla mnie w tej chwili krew pumy. Wzywała mnie, kusiła, wabiła. Zderzyłam się z nią w powietrzu, upadając wytworzyłyśmy ogromny huk, próbowała się bronić, lecz w starciu z wampirzą siła nie miała szans, więc po chwili zanurzyłam swoje kły w jej szyi. Jej krew spływała mi ciepłymi falami do gardła, łągodząc pieczenie i pragnienie. Po wypiciu krwi poniosłam głowę, spojrzenia Cullenów wyrażały czysty szok. No cóż nie dziwie się im, dziewczyna, którą uważali za bezbronnego i niewinnego człowieka, rzuciła się na pumę, walcząc zaciekle i wypiła jej krew.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello!- Edward aż się zakrztusił. - Co się dzieję? Nic nie rozumiemy! Puma i ty, jej krew... boże, wytłumacz nam!- krzyczał zdenerwowany.</span><br />
<span style="font-size: large;">Patrząc na ich miny, pełne zagubienia i dezorientacji postanowiłam powiedzieć im prawdę, no może nie całą. Nie chce by na razie wiedzieli o mnie i Volturii i moim synu, moim i Edwarda. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Jestem wam winna wyjaśnienia- powiedziałam cicho i spokojnie- Ale nie tutaj- powiedziałam stanowczo. </span><br />
<span style="font-size: large;">Nagle coś mi się przypomniało.<br />- Jasper! Zapolowałeś ? Pożywiłeś się?- zadałam mu pytanie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Na początku widocznie zmieszał się, ale odpowiedziała mi.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, zapolowałem na stado jeleni.</span><br />
<span style="font-size: large;">- To może pójdziemy do naszego domu?- powiedziała Rosalie- Myślę, że Esme i Carslie też powinni być ptzy tej rozmowie- rzekła jak dla mnie trochę wyniośle. </span><br />
<span style="font-size: large;">Spojrzałam na nią chłodno.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, masz rację- przyznałam jej rację, choć nie chętnie.- Ruszajmy. </span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: large;">Po chwili wszyscy zmierzaliśmy do rezydencji Cullenów, dosłownie za chwile mieli poznać prawdę. Ale nie całą. Jeszcze nie byłam gotowa by im o wszystkim opowiedzieć, a tymczasem u.... </span> </span></span></span></span></span></span></span></span> </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span></span> </span><br />
<br />Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-14001743241723737822013-03-10T11:03:00.001-07:002013-03-10T11:03:25.264-07:00Azja. <span style="font-size: large;">Azja Południowa. To był cel mojej podróży. Nadal sie zastanawiam czy dobrze robie,nie powiadomiłam nikogo o swoich planach. Kiedy inni szukają pomocy, ja lece sobie to "znajomej", która posiada dar przenoszenia się w czasie, albo raczej moc? Tak moc, w końcu to szamanka. Uratowałam ją kiedyś przed nowonarodzonym, więc jest mi coś winna. Zyje w Azji ze swoim plemieniem, nie widziałam jej od pięciu lat. To kobieta w średnim wieku, mająca męża i dwójkę dzieci. Czy wspomniałąm o tym, że jej plemie się mnie boi? No bo w końcu jestem wampirzycą. Ale u niej go nie wyczuwam, nie wiem dlaczego. W końcu jesteśmy naturalnym zagrożeniem dla ludzi. Dobra, ale koniec tych rozważań, siedzę teraz w samolocie ubrana w ciemne dzinsy, białą koszulkę a na to niebieską koszulę. Do tego brązowe botki na płaskim obcasie. Nawet tak normalnie ubrana zwracałam uwagę ludzi, kurdę to denerwujące, dobrze że nie mogę się rumienić bo byłąbym cała czerwona. Ubrałam się tak nie tylko z powodu wtopienia się w tłum, ale też dlatego, że od razu zamierzam wyruszyć w głąb lasu tropikalnego, by odszukać Rani. Tą szamankę. Spojrzałam na zegarek, do końca lotu zostało 15 minut. Nagle poczułam, że ktoś przeszywa mnie wzrokiem, i tą osobą jest mężczyzna siędzoący obok mnie. Spojrzałam na niego, a jego sece gwałtownie zabiło, pff faceci. Mężczyzna wyglądała na około 30 lat. Szczupły, piwne oczy i ciemno bląd włosy, Nawet przystojny, ale kiedy zobaczułam jak na mnie patrzy pomyslałąm, " hej człowieku gwałcisz własnie wzrokiem 18-stolatkę" ale zaraz zachichotałąm cicho, bo gdybym była człowiekiem też wyglądałabym na 30-letnią kobietę. Mój śmiech wywołam jeszcze gwałtowniejsze bicie jego serca. Jakie to ludzkie uśmiechnęłam się, ale zaraz uśmiech znikł mi z twarzy, bo ja również reagowałam tak na Edwarda gdy byłąm człowiekiem. W moje rozmyślenia wdarłsię głos stewardesy, która ogłaszałą, że lądujemy. Nareszcie. Gdy tylko odebrałam swój bagaż, poszłąm wynająć samochód, by stworzyć pozory, bo jakby to wyglądało, gdyby "człowiek" od razu z lotniska pobiegł do lasu, bez bagażu i środku transportu? Wpadłam do budynku i od razu wzrok wszystkich skupił się na mnie. Jezu...Pogoda była dość pochmurna, nie padało ale mgła zbierała się nad nami. Podeszłam do mężczyzny. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Dzień dobry- rzekłam.- Chciałabym wypożyczyć samochód.</span><br />
<span style="font-size: large;">- E...eee- jąkał się- tak oczywiście, prosze pani- mówił wciąż nie mogąc oderwać ode mnie oczu.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Może pan mi je pokazać?- zniecierpliwiłam się. No dobrze to ich jąkanie i czerwienienie się było zabawne do pewnego momentu. Nie miałam czasu na takie zabawy.</span><br />
<span style="font-size: large;">Chyba wyczuł moje zdenerwowanie, bo od razu poprowadził mnie do salonu i pokazał samochody. Mój wzrok przykół czarny jeep czach. Był boski, w sam raz dla mnie. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Chcę ten -rzekłam zdecydowanie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Oczywiśćie- odpowiedział- proszę za mna, musi pani podpisać odpowiednie dokumenty.</span><br />
<span style="font-size: large;">Poszłam za nim, załatwiłam wszystkie formalności i wziełam kluczyki. Gdy wsiadłam do samochodu, zaśmiałam się cicho bo wyobraziłam sobie minę Grego gdyby zobaczył ten samochód. On kochał jeepy. Z piskiem opon wyjechałam z budynku i udałam się w stronę lasu. Wjechałam w sam jej środek. Jechałam przez jakieś 20 minut a potem gwałtownie skręciłam w lewo, znowu upłynęło jakieś 20 minut i zatrzymałam samochód. Zgasiłam silnik i wysiadłam. Rozejrzałam się w około, las był piękny, niezwykłe kwiaty, drzewa mające kilkadziesiąt metrów wysokośći i oh... słyszałam szum wodospadu. Wzięłam plecak i skórzaną kurtkę. Puściłam się biegiem na północ, przeskoczyłam jednym susem rzekę, która stanęłam mi na drodzę. Wyczułam gdzieś niedaleko pumę, małe polowanko dobrze mi zrobi. Od dawna nie polowałam,a nie chciałam pojawiać sie w wiosce z ciemnymi oczami. Zostawiłam plecak na drzewie i zaczęłam skradać sie w stronę pumy, zauważyłam że poruszyła się niespokojnie, nie tracąc czasu rzuciłam się na nią. Stawiała zacięty opur, szamocząc się lecz w starciu z wampirem się miała szans, szybko zatopiłam zęby w jej szyji, czułam jaj jej krew rozchodziła się po moim ciele, mmmm. Gdy skończyłam odrzuciła na bok jej martwe ciało i wzięłam plecak. Nie tracąc ani chwili ruszyłam w stronę wioski, która znajdowałam się 3,5 km ode mnie. Pokonałam tą odległość w 2 minuty. Już z daleka zauważyłam moją znajomą, gdy wkroczyłam do obozu ludzie zaczęli krzyczeć:</span><br />
<span style="font-size: large;">- *Mal!!! Vampiro!!</span><br />
<span style="font-size: large;">-*Mais!- dopiero głos wodza uciszył wszystkich, a ona sam zblizył się do mnie z uśmiechem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bella- powiedział miękko- Witaj dziecko. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Witaj Arun- powiedziałam i przytuliłam go delikatnie. Wodz odwzajemnił mój uścisk.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Co cię sprowadza? Masz kłopoty?- zapytał.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, w pewnym sensie. Potrzebuję pomocy Rani.- gdy to powiedziałam, owa osoba zbliżyła się do mnie i położyła mi rękę na ramieniu.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello, co się stało?- zapytała.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Chcę abyś pomogła mi cofnąć się do przeszłości.- rzekłam. </span><br />
<span style="font-size: large;">Po moich słowach zapanowała cisza.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello chodzi o tego wampira, w którym się zakochałaś? Edwardo??- zapytał wódz.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, mam wiele pytań na które chciałabym poznać odpowiedzi. On teraz wrócił i chcę żebym do niego wróciła, ale mam wiele wątpliwości- rzekłam cicho.</span><br />
<span style="font-size: large;">Wódz i szamanka popatrzyli długo sobie w oczy. Nastepnie Arun skinął głową.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Pomożemy ci Bello, jesteśmy ci to winni, nigdy nie zapomniałem co dla nas zrobiłaś.- powiedział.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dziękuje- szepnęłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">Oboje poprowadzili mnie do namiotu szamanki.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Po powrocie do przeszłości, będziesz nadal wampirem tego cofnąc nie mogę, lecz te wszystkie osoby, które poznałaś nie modą wiedzieć o twoim istnieniu, ponieważ w tamtych czasach jeszcze ich nie znałaś, będziesz posiadac wszystkie moce, które teraz masz. Nie będzie twojego syna- tu coś ścisnęło mnie w środku- wszystko bedzie tak jak 10 lat temu, wszyscy bedą myśleć,że jesteś człowiekiem. Tu też się wszystko zmieni, wszyscy cofną, cofniemy się do momentu, w który przezywaliśmy 10 lat temu. Jesteś pewna,że chcesz to zrobić?- zapytała.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, jestem pewna- odrzekłam.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Gdy tylko będziesz chciała wrócić wypowiedz : " <span class="short_text" id="result_box" lang="pt"><span class="hps">Eu quero</span> <span class="hps">ir para casa.".</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="short_text" id="result_box" lang="pt"><span class="hps">- Dobrze.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="short_text" id="result_box" lang="pt"><span class="hps">Po chwili Rani zaczęła nucić jakiąś modlitwę, a ja poczułam się jakbym leciała.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="short_text" id="result_box" lang="pt"><span class="hps">Otworzyłam oczy i nie mogłam wprost uwierzyć, byłam na swoim łóżku w domu Charliego. Spojrzałam na datę, był dzień przed moimi urodzinami. Cudownie, czyli za chwilę, a dokładnie za 15 minut miał przyjśc Edward. Szybko przemieniłam sie w człowieka. i zeszłam na dół. Na lodówce przyklejona była karteczka od Charliego, że musiał wcześniej iść do pracy i żebym nie czekała z kolacja. Jezuuu szkoła, nagle sobie przypomniałam, w wampirzym tempie pobiegłam na górę i spakowałam plecak. Związałam włosy w kitkę, a na siebie narzuciłam jasne rurki, niebieskieską tunikę i botki na koturnie? Jakim cudem miałam takie buty w szafie, aaa Alice. No oczywiście. Wyczułam zapach wampira, czyli Edward już przyjechał. Boże jak ja mam się zachować, nie chcę na razie by czegoś się domyślił, chce poczekać z tym do jutra, zobaczyć ich miny na moich urodzinach. Mam pomysł, może tak porzucić bycie niezdarną Bellą a rzecz Sexi Belli? Ciekawe jak Edward zareaguję. Usłyszałam pukanie do drzwi i zaczęłam powoli zchodzić ze schodów. Stanęłam przed drzwiami i wzięłam głęboki wdech, a nastepnie je otworzyłam. Edward jak zawsze wyglądał zabójczo, czarne obcisłe dzinsy, czarny T-shirt a na to niebieska koszula, czarne adidasy a włosy w uroczym nieładzie. I ten uśmiech.. ufff Bella Stop!! Opanuj się, to ty dziś masz go uwieść. </span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="short_text" id="result_box" lang="pt"><span class="hps">- Witaj kochanie- zamruczał i złapał moją rękę. Jego oczy były wpatrzone w moje.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="short_text" id="result_box" lang="pt"><span class="hps">- Cześć-mój głos zabrzmiał ochryple.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="short_text" id="result_box" lang="pt"><span class="hps">O..M...G! Jego głowa zaczęła pochylać się w moją stronę.</span></span><span class="short_text" id="result_box" lang="pt"><span class="hps"> Po chwili poczułam jego twarde i zimne wargi na moich. Objęłam go wpół, przyciągając do siebie. Zdziwiłam się, że mi na to pozwolił. Zwiększył nacisk swoich warg, przytulając mnie do siebie. Lecz niestety po chwili zaczął się oddalać. </span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="short_text" id="result_box" lang="pt"><span class="hps">- Jedzmy- teraz to jego głos był ochrypły z tłumionego pożądania.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="short_text" id="result_box" lang="pt"><span class="hps">- Oczywiście kochanie- mój głos jak na człowieka zabrzmiał za doskonale i za śpiewnie. Edward spojrzał na mnie podejrzliwie, cholera musze się pilnować. Otworzył mi drzwi, a sam szybko zasiadł zaa kierownicą. Nie odzywałam się przez całą jazdę i czułam, że Edward cały czas na mnie patrzy. Po 10 minutach byliśmy pod szkołą, już z daleko zauważyłam rodzeństwo Cullenów. Dobra czas wrowadzić, mój plan w życie. Poczekałam az Edward otworzy mi drzwi, a pózniej wysiadłam z gracją, której pozazdrościłby mi nawet wampir. Edward spojrzał na mnie w szoku, tak samo Cullenowie.</span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span class="short_text" id="result_box" lang="pt"><span class="hps">- Dzięki kochanie- wyszeptałam mu zmysłowo do ucha. Zauwazyłam, że zadrżał. O tak!</span></span></span><br />
<span class="short_text" id="result_box" lang="pt"><span class="hps"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: small;"><span style="font-size: large;">Chwyciłam do za rękę i ruszyłam w stronę rodzeństwa Cullenów. Zauważyłam, że Jasper dziwnie mi się przygląda. Czyżby coś podejrzewał? Nie, to nie możliwe. I wtedy zdażyło się dwie rzeczy na raz, który zakłóciły mój paln na ujawnienie się jutrzejszego dnia.</span> </span></span></span></span></span></span></span></span></span></span>Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-18944578107639387272013-01-22T11:08:00.000-08:002013-01-22T11:08:37.965-08:00Nominacja:D<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Cześć kochane!! Dziękuję za nominację:) Nie mogę uwierzyć, że ją dostałam. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-JUghSLhLo0E/UP6XEPvCU1I/AAAAAAAAAQs/2LoFrpeoZVw/s1600/liebster.png" /></div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
<br />Jest
to nominacja otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze
wykonaną robotę". Jest ona przyznawana blogom mniejszej ilości
obserwujących, dając możliwość rozpowszechnienia. Po otrzymaniu nagrody
należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby , która cię
nominowała. Następnie nominujesz 11 ( nie można jednak nominować osoby
która nominowała ciebie) oraz zadajesz im 11 pytań. Ja zostałam nominowana przez Wampirzycę Magdę z bloga :http://pol-wampir-pol-wilkolak.blogspot.com/.</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
1)Hmmm.. gdy Edward oswiadcza się Belli,gdy sami zostają w domu Cullenów a reszta rodziny jest na polowaniu.</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: left;">
2)Zmierzch.</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: left;">
3)Gdybym miała z kim spedzić całą wieczność to czemu nie?:D</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: left;">
4)Chyba Rosalie.</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: left;">
5)Lubię.</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: left;">
6)Zdecydowanie Edward Bella! :)</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: left;">
7) Ciemny brąz.</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: left;">
8) Wampir.</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: left;">
9) Wszystkie części Sagi "Zmierzch", " Pamiętniki Wampirów", "Błękitnokrwiści" oraz " Królowa potępionych". Uwielbiam książki fantasy i romantyczne:) </div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: left;">
10) Haha nie.</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: left;">
11) Nie jestem spidermanem :P</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: left;">
Moje pytania: </div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
1) Edward czy Jackob?</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
2) Gdybyś była wampirem jaki chciałabyś mieć dar?</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
3) Co lubisz czytać?</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
4) Ile masz lat?</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
5) Elena czy Bella? </div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
6) Chciałabyś być z Emmettem czy Jasperem?</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
7) Jesteś typem dziewczyny, która stawia na wygodę czyli( ubiera się w dzinsy, bluzy i trampki) czy raczej typem, która ubiera się( w sukienki, spódnice i szpilki)? </div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
8) Jaki fragment z " Przed świtem 2" podobał ci się najbardziej?</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
9) Jaki masz kolor oczu?</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
10) Dlaczego założyłaś bloga o tematyce zmierzchu?</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
11) Czy sądzisz, że Bella dobrze zrobiła jadąc do Voltery by ratować Edwarda? </div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
<br /></div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
Nominuję: </div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
1)http://inna-bellaswan.bloog.pl/</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
2)http://nowy-rozdzial-w-zyciu.blogspot.com/</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
3)http://niezaleznabella.bloog.pl/</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
4)http://one-more-hope.bloog.pl/</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
5)http://dagusia4002.blog.interia.pl/</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
6)http://you-know-you-and-i-we-have-something.bloog.pl/</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
7)http://destined-to-forever.blogspot.com/</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
8)http://na-rozkaz-ara.blogspot.com/</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
9)http://amy-isabell-evans-zmierzch.blogspot.com/</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
10)http://vampire-secrets.bloog.pl/</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
11)http://milosc-jest-nadzieja-na-lepsze.blogspot.com/ </div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
<br /></div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
<br /></div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
<br /></div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
</div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
<br /></div>
<div style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;">
<br />
</div>
<br />
Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-60846915216517444002012-12-15T13:57:00.001-08:002012-12-15T13:57:40.102-08:00To jest to!<span style="font-size: large;">Po moich słowach Jackob popatrzył na mnie bardzo poważnie wciąż trzymając w ramionach. Dziwiłam sie, że nie przeszkadza mu bycie tak blisko wampira, bądz co bądz jesteśmy naturalnymi wrogami. Dla mnie no cóż... troszkę "smierdział" lecz jak był człowiekiem zawsze pachniał bardzo przyjemnie lasem i czystym powietrzem. Zupełnie inaczej niż Cullenowie.. inaczej niż Edward. Ale nie pora teraz na takie rozmyślania, Walka! o tym musiałam teraz przede wszystkim myśleć. I o tym, że prawdopodobnie skazuję swoich przyjaciół na śmierć. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello, do cholery co się dzieję?!- Jake mówił podniesionym głosem i dopiero wtedy zorientowałam się, że mówił do mnie już od dłuższego czasu.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Najpierw zwołaj wszystkich, powinni być przy tej rozmowie- powiedziała cicho.</span><br />
<span style="font-size: large;">Spojrzał na mnie zdenerwowany. Widziałam w jego oczach wiele emocji lecz nie potrafiłam ich nazwać.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobrze zaczekaj chwilę. Pójdę się przemienić i zwołam resztę.- rzekł do mnie i uścił się biegiem w kierunku lasu. </span><br />
<span style="font-size: large;">Chociaż już zniknął mi z pola widzenia i tak ciągle kierowałam swoje oczy w miejsce, w którym znikął. Zmieniłam się w posąg, nie ruszałam się, nie próbowałam nawet udawać, że oddycham. Ciągle przesladowała mnie myśl, że jednak zle robie, nie miałam prawa wystawiać ich na takie niebezpieczeństwo. Cholera! Jestem straszną egoistką! Niby cały czas wymyslam sobie, że trudno mi ich prosić o pomoc, lecz w głebi " duszy" gdzieś tam gdzie tkwi ta ciemniejsza,niebezpieczniejsza i żądna krwi Bella pragnę, aby jednak się zgodzili. Ku...! Jestem porąbana. Przeklinanie samej siebie przerwało mi wycie wilków, więc Jakob powiadomił resztę. Chwilę pózniej zobaczyłam 17 wilkołaków w ludzkich postaciach biegnących w moją stronę. Na samym przodzie był Sam. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Bella!- usłyszałam krzyk Leah. </span><br />
<span style="font-size: large;">Popatrzyłam na nią. Moja przyjaciółka, moja powierniczka. Gdybym mogła płakać pewnie bym to zrobiła. Niby jestem grozną i niebezpieczną wampirzycą, władającą potężnymi darami, przed którą drżeli Volturii, lecz teraz czułam się mała i słaba. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Leah- po chwili byłam w jej ramionach. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Co się dzieję? Dlaczego przyjechałaś sama? I co to za niebezpieczeństwo?- bombardowali mnie pytaniami.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Spokój- głos Sama wybił się ponad ten harmider- Pozwólcie Belli dojść do głosu. Myśle, że najlepiej bedzie jak wejdziemy do domu.- zadecydował. </span><br />
<span style="font-size: large;">Wszyscy pokiwaliśmy głowami i ruszyliśmy za nim. Leah wypuściła mnie z objęć, ale ciągle trzymała mnie za rękę i patrzyła na mnie z troską. Odwróciłam wzrok, nie chciałam żeby coś wyczytała w moich oczach... skrajną rozpacz. Gdy już wszyscy rozsiedli się w salonie stanęłam przed nimi i zaczęłam:</span><br />
<span style="font-size: large;">- Szykuję się poważna walka, najniebezpieczniejsza ze wszystkich jakie do tej pory przezyłam. Niejaki John zebrał armię liczącą kilkaset wampirów, nie wszyscy to nowonarodzeni. Większość to doświadczeni i posiadający dary niebezpieczni wampiry. - z każdym moim słowem widziałam jak ich twarz ich zastyga, poważnieje chyba domysleli się o co chce ich prosić- Chcą wybić wszystkich ludzi, zniszczyć ziemię, przejąć władzę. Aro poprosił mnie o pomoc, on dysponuje około 100 wampiro-żołnierzami. Nie licząc jego osobistej straży i piekielnych blizniąt. Widziałam ich w walce, są niebezpieczni, nie mają litości i maja ogromne doświadczenie, myślę, że to jest dla nas wielka korzyść, choć w innych okolicznościach nigdy bym tak nie pomyślała. Mam również wielu przyjaciół na świecie, których chce poprosić o pomoc, wiekszośc posiada dary, powiedziałabym nawet bardzo specyficzne- tu uśmiechnęł<span style="font-size: large;">a</span>m myślać o bardzo dobrze mi znanej wampirzycy, do której zamierzałam się sama wybrać prosząc o pomoc. - Skierowałam swój wzrok na Sama, który patrzyła na mnie z powagą i zrozumieniem. - Nie mam prawa o coś takiego was prosić, ale mielibyśmy większe szanse gdybyście do nas dołączyli. Oczywiście- pospieszyłam z wyjaśnieniami zanim Sam zdążył otworzyć usta- .. nie bedę miała do was urazy jeśli odmówicie, nie mogę was wysyłać na śmierć, to nie byłoby fair z mojej strony- mój głos się załamał..</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello!- krzyknął Sam- Czy wreszcie dasz mi dojść do słowa- zapytał już łagodniej.</span><br />
<span style="font-size: large;">Pokiwałam tylko głową.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jesteśmy przyjaciółmi Bello, pomogłaś nam wiele razy. Uratowałaś życie Sethowi. Nie opuścimy cię gdy najbardziej nas potrzebujesz. Przyjaciele są po to by sobie pomagać. Jestem pewien, że gdyby sytuacja byłaby odwrotna i to my musielibyśmy cię prosić o pomoc nie zawahałabyś się z odpowiedzią prawda?- popatrzył na mnie z uniesionymi brwiami. Patrzyłam na niego w zdumieniu, zresztą nie tylko ja. Nigdy nie spodziewałam się usłyszeć takich słów od niego. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Sam ma rację- nieoczekiwanie odezwał się Jake i popatrzył na mnie z udawaną złością- Jak mogłaś pomyśleć, że się nie zgodzimy, Bells jesteśmy przecież rodziną. Wszyscy cię tu kochamy, a już na pewno ja i Leah- gdy to mówił trzymał mnie w swoich gorących ramionach. Oparłam swoję głowę na jego ramieniu i spojrzałam na Leah. Patrzyła na mnie z troską i siostrzana miłością. Z ruch u jej warg wyczytałam " Dobrze wiesz, że to prawda".</span><br />
<span style="font-size: large;">- Ja też was kocham- powiedziałam i żeby rozluznić nieco atmosferę dodałam- i nawet nie przeszkadza mi w tym wasz hmmm zapach. </span><br />
<span style="font-size: large;">Zaśmiałam się, a po chwili dołączyli do mnie inni. Wreszcie poczułam sie jak w domu, prawdziwym domu.</span><br />
<span style="font-size: large;"><b>Kilka godzin pózniej.</b></span><br />
<span style="font-size: large;">Po rozmowie z moimi przyjaciółmi udałam się do swojego ojca Charliego. Mój ojciec wiedział, że jestem inna, widział jak bardzo się zmieniłam i oczywiście to że się nie starzeje. Nie mogłam mu powiedzieć prawdy ze względu na jego bezpieczeństwo, ale on i tak nie chciał nic wiedzieć, cieszył się że ma mnie przy sobie.</span><br />
<span style="font-size: large;">Teraz właśnie siedzę w swoim pokoju, tyle tu wspomnień westchnęłam. 11 lat temu poznałam Edwarda to w tym pokoje pierwszy raz się pocałowaliśmy, to tu leżał obok mnie w nocy i patrzył na jak śpię t o tu powiedział że mnie kocha. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Arrr- warknęłam. </span><br />
<span style="font-size: large;">Nie powinnam rozpamiętywać takich rzeczy. Nie mogę cofnąć się do przeszłośći i jej zmienić. Nagle zerwalam się na równe nogi. Ja nie mogłam się się cofnąć do przeszłośći, ale znałam odpowiednią osobę, która posiadała taki dar a była nią.......</span>Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-50569783308538229642012-12-03T12:11:00.001-08:002012-12-03T12:11:21.160-08:00Trudna decyzja.<span style="font-size: large;">Po wydarzeniach w wielkiej sali, udałam się do swojej komnaty. Nie mogłam uwie<span style="font-size: large;">rz</span>yć, że zgodziłam się poprosić sforę o pomoc, narazić ich na takie niebezpieczeństwo. Mogłam mieć tylko nadzieję, że się nie zgodzą na współpracę, ale zaraz jak o tym pomyślałam na mojej twarzy ukazał się gorzki uśmiech. Znając moich przyjaciół nigdy by mi nie odmówili, Jackob zawsze powtarzał ,że jesteśmy rodziną, a rodzina sobie pomaga. Poza tym uwielbiali Chrisa, zwłaszcza Leah, która go rozpieszczała jak był mały. Zawsze gdy o tym pomyśle uśmiech wypływa na moją twarz, kto by pomyślał, że naturalni wrogowie, wampiry i wilkołaki mogą zostać przyjaciółmi? Na pewno nie ja, nigdy bym nie pomyślała o tym te 10 lat temu. Otworzyłam szafę i wrzuciłam do walizki ciuchy, nawet nie patrząc co do niej wkładam. Muszę się przebrać postanowiłam patrząc w lustro. Złapałam ciuchy, które pewnie Anabell dyskretnie schowałam mi do szafy. No tak, ona uwielbia sukienki pomyślałam z lekkim uśmiechem patrząc na piękną, elegancką, krótką niebieską sukienkę, kremowe szpilki i czarną skórzaną kurtkę z ćwiekami. Chwyciłam ciuchy i pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, i stanęłam przed lustrem. Oczy podkreśliłam czarną kredką, dzięki czemu moje oczy wydawały się większe i jeszcze bardziej złote, pociągn<span style="font-size: large;">ę</span>łam rzęsy tuszem a na wargi nałożyłam ró<span style="font-size: large;">ż</span>owy błyszczyk. Włosy wysuszyłam i spięłam wysoko na głowie w koka, tak że kilka loków opadało mi na dekolt. Szybko nałożyłam ciuchy od Anabell i byłam gotowa. Nieskromnie mówiąc byłam piękna. Wyszłam<span style="font-size: large;"> </span>z łazienki i chwyciłam swoją walizkę, wychodząc z pokoju natknęłam się na Felixa, który aż otworzyło usta na mój widok. Prychnęłam mijając go, pfff co za prostak. Udałam się do wielkiej sali, aby powiadomić Ara o swoim wyjezdzie, nienawidziłam go i nie musiałam mu się spowiadać, ale gdybym tego nie zrobiła pewnie postawiłby na nogi cały pałac, bo może ktoś mnie porwał i kto teraz by ich obronił? U<span style="font-size: large;">ś</span>miechn<span style="font-size: large;">ę</span>łam się ironicznie. A tak wogule od kiedy stałam się taka sarkastyczna? Zaśmiałam się cicho pod nosem, myśląc o tym. Boże, ale ze mnie jędza... Popchnęłam mocno drzwi do głównej sali, i z jak największą gracją na jaką było mnie stać wpłynęłam do sali. Ha! Ale mieli miny. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello!- zająkał się Aro- Jak widzę jesteś już gotowa- opanował się już.</span><br />
<span style="font-size: large;">Zmierzyłam go wzrokiem. Patrzył na mnie z pożądaniem, łeee obrzydliwy stary zgred. I co z tego, że to wampir? </span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak, właśnie wyjeżdzam, ale wst<span style="font-size: large;">ą</span>piłam tu, bo chciałam jeszcze coś załatwić- nim ktoś się zorientował trzymałam już za szyję tą wredną <span style="font-size: large;">s</span>ukę Renatę i przyciskałam ją do ściany.</span><br />
<span style="font-size: large;">- A teraz posłuchaj mnie uważnie, bo nie zamierzam powtarzać. Nie myśl, że ci odpuściłam. To czego się dopuściłaś, zasługuję na karę, nie pozwol<span style="font-size: large;">ę</span> nikomu skrzywdzić mojego syna, a zwłaszcza komuś takiemu jak ty- wysyczałam jej prosto w twarz. Renata patrzyła na mnie z przerażeniem, wreszcie odpuściła sobie tą lekceważącą pozę. - Jak tu wróc<span style="font-size: large;">ę</span>, możesz być pewna, że dokończ<span style="font-size: large;">ę</span> to co zaczęłam- warknęłam cicho i puściłam ją. </span><br />
<span style="font-size: large;">Osunęła si<span style="font-size: large;">ę</span> pod ścianę trzymając się za gardło. A ja wyszłam z sali <span style="font-size: large;">pozostawiając wszystkich z stanie osłupienia. </span>Następnie szybkim krokiem ruszyłam do garażu i wsiadłam do mojego samochodu, zapaliłam silnik i wyjechałam z piskiem opon. Ohh jak ja uwielbiam szybką jazdę, miałam na liczniku 210km/h. Nagle pomyślałam o moim synu, w mojej głowie pojawiła się jego piękna twarz. Głębokie, czekoladowe oczy, miedziane włosy zawsze w nieładzie i ten łobuzerski uśmiech swojego ojca. Nadal nie byłam pewna czy dobrze postapiłam, wysyłając go razem z Edwardem w poszukiwanie sojuszników. Zawsze byłam spokojniejsza gdy Chris był blisko mnie, gdy mogłam go mieć na oku i w każdej chwili zainterweniować gdyby mu coś zagrażało. Po raz pierwszy, od jego urodzenia rozstawałam się z nim, zostawiałam go z kimś innym niż moja rodzina. Ale musiałam być dobrej myśli, przecież Edward n<span style="font-size: large;">igdy nie pozwoliłby , aby naszemu synowi coś się stało. </span>Widziałam to w jego oczach, gdy prosiłam go, aby pilnował Christophera. Byłam tak pochłonięta swoimi myslami, że nawet nie zauważyłam jak dojechałam na lotnisko. Wyskoczyłam z samochodu, wzięłam walizkę i poszłam w kierunku odlotów. Mijający mnie ludzie oglądali się za mną, mężczyzni z pożądaniem a kobiety z zazdrością i niedowierzaniem. Nie zwróciłam na nich uwagi tylko podeszłam do kobiety, która przyjmowała bilety i podałam jej swój. Wyglądała na znudzoną i nawet nie spojrzała na mnie gdy podawałam jej swój bilet. Dopiero gdy odchrzaknęłam podniosła na mnie swój wzrok. Wtedy na jej twarzy zobaczyłam jakby złość i zawiść. Boże jacy ci ludzie są płytcy, pomyślałam patrząc na jej czerwoną ze złości twarz. Miała tlenione bląd włosy, tone tapety na twarzy i wielki dekolt, z którego prawie wypływał jej sztuczny biust. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Życzę miłego pobytu- powiedziała zimno.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dziękuję- zaćwiergotałam i uśmiechnęłam się olśniewająco, aby ją jeszcze bardziej rozłościć. Ha, i udało mi się. Nie oglądajac się za siebie ruszyłam łącznikiem do samolotu, gdy tam już dotarłam usiadłam na swoim miejscu i wyłączyłam się, nie chciałam o tym wszystkim myśleć, chciałam choć przez te kilka godzin mieć spokój. Nawet nie wiem kiedy minęło te 7 godzin lotu. Podniosłam się z miejsca i wysiadłam z samolotu. Patrząc na Forks, na miasto, do którego przyjechałam 11 lat temu, w którym poznałam Cullenów, poczułam co to jest miłośc, smutek, nienawiść i radość miałam ochotę płakać i zrobiłabym to gdybym nie była wampirem. Potrząsnełam głową, to nie był czas i miejsce, aby teraz o tym rozmyslać. Miałam ważniejsze rzeczy na głowie. Wynajęłąm samochód i ruszyłam do La Push, do mojego przyjaciela, moich przyjaciół. Po 45 minutach byłam na miejscu. Wysiadłam z samochodu i w tym samym czasie otworzyły się drzwi małego domku i ukazała się w nich twarz mojego najlepszego przyjaciela, mojego Jakoba. Niewiele myśląc rzuciłam się na szyję mojemu wilkołakowi i głośnym okrzykiem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jake!- powiedziałam gdy już wisiałam na jego szyi a on trzymał mnie w iście niedzwiedzim uścisku, który połamałby mi żebra gdybym była człowiekiem, </span><br />
<span style="font-size: large;">- Bella!, Jak się cieszę- mówił Jakob- Dlaczego nie zadzwoniłaś, że przyjeżdzasz? Wyjechałbym po ciebie.</span><br />
<span style="font-size: large;">- OHH Jake. Nie wiedziałam jeszcze czy na pewno przyjadę, więc postanowiłąm nic nie mówić- odwlekałam przejście do istotnego tematu.</span><br />
<span style="font-size: large;">Poczułam jak łapie mnie za brodę i odwraca do siebie. Popatrzył mi głęboko w oczy.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bella co się stało?- już miałam zaprzeczyć gdy mi przerwał- tylko nie mów że nic! Przecież widzę.</span><br />
<span style="font-size: large;">Już zapomniałąm. że doskonale odgadywał moje nastroje i wiedział gdy mnie coś gnębi.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Jakob mamy problem, muszę z wami wszystkim porozmawiać. Z całą sforą. Szykują się poważne kłopoty...</span>Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2912601178211507009.post-64454642072902286622012-11-23T14:30:00.001-08:002012-11-23T14:30:56.853-08:00Zmiana planów.<span style="font-size: large;">-AAAAAAAAAAAAA!!!- krzyk Alice rozniósł się po całym zamku. Zostawiłam ledwo żywą Renatę i pobiegłam do pokoju mojej najlepszej przyjaciółki z przeszłości. Anabell i Elena postąpiły tak samo z parą piekielnych blizniąt. Wpadłam do jej pokoju, prawie wyrywając drzwi z zawiasów. Moim oczom ukazał się straszny widok, Alice miała nieprzytomne oczy i wiła się po podłodze jakby ją ktoś torturował, Jasper próbował wybudzić z transu ukochaną, ale nie dawał rady. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. </span><br />
<span style="font-size: large;">-Alice! Alice! Już dobrze. Uspokój się- potrząsałam nią. Widziałam przerażenie w oczach Jazza, bał się o Alice. </span><br />
<span style="font-size: large;">Nagle moja niedoszła szwagierka otworzyła oczy i złapał mnie za rękę ściskając ją z ogromną siłą. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello, John zmienił zdanie! Zaatakują nas za dwa dni. Zebrał potężną armię, widziałam część z naszej walki. To bedzie rzez, słyszysz?! Rzez! - Alice wręcz wrzeszczała. </span><br />
<span style="font-size: large;">Zesztywniałam po jej słowach. Mamy mało czasu, tak mało czasu. Problem z Renatą zszedł na drugi plan, tą idiotką będę musiała zająć się pózniej, a teraz najważniejsze było wygranie bitwy. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Muszę powiadomić resztę!- powiedziałam i pobiegłam do głownej sali. Dziewczyny pobiegły za mną.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Aro!- krzyknęłam. Ten zwrócił na mnie swój wzrok, zauważyłam że był zdenerwowany, widocznie słyszał słowa Alice. Teraz wszyscy znajdowali się w sali, Cullenowie, Salvadorowie, Caroline, straż Volturich i moja rodzina. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Tak Bello, już wiemy. Mamy bardzo mało czasu, będziesz musiała już dziś zebrać całą armię. Musimy być gotowi na wszystko, ufam ci- po słowach Aro usłyszałam warknięcie. Hmmm Kajusz... pewnie nie podobało mu się jakim zaufaniem daży mnie Aro, pfff....</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobrze, od razu zabieram się do pracy. będziemy musieli podzielić się na grupy i wyruszyć na poszukiwanie wsparcia. - rzekłam. </span><br />
<span style="font-size: large;">Wszyscy się ze mną zgodzili.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Więc Carslie- zwróciłam się do głowy rodziny Cullenów- Tobie i Esmme zostawiam rodzinę z Denali, Kate bardzo by się nam przydała, ma świetny dar. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Oczywiście, od razu ruszmy- złapał Esmme za rękę i wybiegł z sali. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Rosalie i Emmet wy wyruszycie do Egiptu. Tam obecnie znajduje się Benjamin z Tia, powiedzcie mu, że bedzie miał okazję mi się odwdzięczyć. - zaśmiałam się cicho- Alice i Jasper wy ruszycie poprosić amazonki o wsparcie, Zafrina z pewnością się zgodzi, od dawna miała ochotę na jakąś bitwę.- po moich słowach wybiegli z sali. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Chris- zawołałam syna. </span><br />
<span style="font-size: large;">Pojawił się przy moim boku z delikatnym uśmiechem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Wiesz że nigdy bym cię nie zostawiła, ale muszę cię prosić byś razem z Edwardem wyruszył na poszukiwanie Garetta oraz Petera i Charlotte- powiedziałam, widziałam zaskoczenie na twarzach zebranych. Nigdy nie opuszczałam syna, było ty zbyt niebezpieczne, ale teraz nie mam wyjścia. Zresztą przy Edwardzie nic mu nie grozi.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Mamo nie jestem małym dzieckiem, nie musisz się o mnie martwić. Umiem o siebie zadbać.- przytulił mnie do siebie... mój kochany synek.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Wiem, ale dla mnie zawsze bedziesz moim mały synkiem- powiedziała z czułością, zauważyłam że Edward patrzy na nas z rozczuleniem, ale nie mogłam teraz nad tym myśleć . </span><br />
<span style="font-size: large;">- Oj mamo...- popatrzył na mnie z uśmiechem.</span><br />
<span style="font-size: large;">- No dobra, ruszajcie już.- rzekłam- Pilnuj go - rozkazałam Edwardowi. </span><br />
<span style="font-size: large;">Skinął głową i po chwili już ich nie było..</span><br />
<span style="font-size: large;">- Dobra, wy- zwróciłam się do Salvadorów, czyli Stefano, Damona, Eleny i Caroline- wezmiecie na siebie Shiobian i Liama, mają doswiadczenie w walce, ,mam nadzieję że się zgodzą- rzekłam. </span><br />
<span style="font-size: large;">-Zas wy- tu zwróciłam się do Anabell i Grega- Postarajcie się odnalezs Alistaira, prawdopodobnie odmówi, ale przekażcie mu, że jeśli nie jest tchórzem, lepiej żeby się stawił.- warknęłam. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Diego, Michael i ty Ethan ściągniecie tu Randalla.- powiedziałam do nich, widziałam, że chcą zaprotestować, zresztą nie dziwię im sie, Randall był najbardziej pojebanym i najgrozniejszym wampirem jakiego znam. Gdy wpadał w szał był niepokonany, nie żebym kiedykolwiek z nim walczyła, ale byłam tego śwadkiem.- Cicho! Ruszajcie dupy! mamy mało czasu.- wkurzeni wybiegli z sali.</span><br />
<span style="font-size: large;">- Bello a ty kogo do nas sprowadzisz?- usłyszałam pytanie Aro. </span><br />
<span style="font-size: large;">- Ja wybiorę się do La Push, pogadać z wilkami - wycharczałam.</span><br />
<span style="font-size: large;">Przywódca wampirów nie mogł powstrzymać uśmiechu satysfakcji. </span><br />
<span style="font-size: small;"><span style="font-size: large;"> </span> </span><br />
<br />Pepsi17http://www.blogger.com/profile/15768963507684040254noreply@blogger.com18